sobota, 24 grudnia 2011

Życzenia

Życzę Ci miłości, która trwa,
uśmiechu na twarzy
radości z codziennych spraw.
Życzę Ci dobroci by była przy Tobie
wolności, wiatru, szczęścia, bliskiego serca.
Życzę Ci odwagi, poklasku, trwałych więzi
zdrowia, spokoju i pomysłów wokół pięknych.
Życzę Ci zrozumienia i wiary
wiem, że nie wierzysz, w ten dzień daj choć trochę wiary.
Życzę wytchnienia i marzeń spełnienia
bo jesteś wyjątkowy
bo zostałeś narodzony.
A ja wierze, że potrafisz zrobić dziś wszystko
jesteś dzieckiem Bożym On jest tu blisko.
Spełnia życzenia
daje pragnienia.
Jest przy mnie i przy Tobie
chociaż leży jeszcze w żłobie.
Zawsze w nas
ma dla nas czas.
Zawsze w nas trwa
bo żyje wśród nas.
Życzę Ci tego czego zapragniesz
bo modlę się  i modlić będę o Ciebie, już zawsze.

piątek, 23 grudnia 2011

W oczach jego blask

Spojrzał w moją stronę
już w jego oczach płonę
zawiesił je na chwilę,
krew w żyłach szybciej płynie
urwał się spojrzeń kontakt
tętno na wysokich obrotach
pilnuje spojrzenia
choć to tylko przypuszczenia
że spotkają się ponownie
znów zmienię się w pochodnię
Przyłapany na spojrzeniu
mym głupim złudzeniu
cierpię katuszę
wspomnienia przywrócę
zatonę w nim cała
zatopię wołania
ponownie nadzieje odurzę
pomoc waszą odrzucę
cierpliwie się zmuszę
do zatarcia śladu rumieńca na twarzy
nie mogę o nim wciąż marzyć
Spojrzenia są złudne
spojrzenia tu zgubne
Chciałabym móc je wciąż przywoływać
puszczać jak płyty z muzyką
słuchać i tęsknić,
czekając na święta
czekając aż przyjdziesz prawdziwy
będziesz mój tak żywy
czekam na ciebie
gwiazdy jaśnieją
widzę je w snach
wiem, że nie będzie nigdy nas
bo nie pisana mi miłość
i nie pisany mi jesteś Ty
choć dałabym wszystko
byś dał mi swoją bliskość
Prawdziwa ja
Ty prawdziwy tylko w snach
Wspominam znów tamten czas
pełno było w nas nadziei
pełno wad
w oczach blask
w sercu Ty
bez Ciebie nie ważne wciąż nic.






piątek, 16 grudnia 2011

Słaby puls


Byłeś, choć tutaj jesteś
miejscem w moim sercu ważnym
dziś stałeś się słaby, dla mnie martwy.
Nie warte te słowa, nie warta jest głowa.

Byłam, choć tutaj jestem
miejscem czekającym na Ciebie choćby wiecznie,
dziś stałam się nieważna i marna.
Nie warty ten wiersz, nie warty ten dzień.

Boli mnie to unikanie.
Na marne staranie
na marne wierszy pisanie.

Starałam się o Ciebie.
Starałam się,
starałam, o lepsze ciśnienie.

Ciemno mam przed oczami
mam duszności,
krew ma mało objętości.

Odczułam nagły spadek ciśnienia
niespokojnego sumienia
było to wstrząsem mojego mienia

Straciłam złudzenia
traciłam marzenia
straciłam poczucie Twojego istnienia.

Serce bije wolniej,
dłonie zimne a w głowie
miłość płonie.

Złudzenia wracają,
nadzieją powstałą
przez jedno długie wejrzenie
w moje spojrzenie.

Puls nietrwały
Puls mały
Puls bije dla Ciebie
Puls słaby.













Deszczowa pogoda

Łzy słone kapią jak te krople z deszczówki w rynnie
płyną strumieniem i nikną 
w swetrze zielonym.

I znów pada deszcz.
Za oknami dudni w dachy domów 
niczego nieświadomych mieszkańców.

Spoglądam przez szybę i widzę
jak wszystko się zmienia
to sprawia, że czegoś mi brak.

Więc błagam i proszę 
o nowe kalosze
i jeszcze o niego proszę.

Czemu mam to przekonanie
że, to zbędne błaganie?
Bo to bezdźwięczne wołanie.

Zasnę i obudzę się z myślą
że, tak trzeba
że, mi jego nie brak

Już nie pada 
już się jakoś życie układa
Ślepy los mi pomaga.

Wyznacza cele, choć mam ich już tak wiele.
Nie poddam się, nie zmienię
odkocham cię, odmienię.

I pada i leje
i smutek maleje
wstaje, bo dzień już widnieje.






czwartek, 1 grudnia 2011

Przenikający Wiatr

Mówią mi, że moje serce ustało i zgasło
że nic już na to nie mogę poradzić,
że nie potrafię tego zabić
bo spadło to na mnie
tak nieoczekiwanie.
Co dziś mi dasz Panie?
Daj choć jeden powód, by wierzyć,
by kochać, by przeżyć.
Bo ciało jest zimne, pokryte szronem
co mrozi je i ziębi
bez przerwy, krusząc serce.
Panie nie pozwól mu się zmienić.
Dopada mnie zwątpienie
lód nie topnieje.

Mówią mi, że powinnam mu dać odejść
że nic już na to nie mogę poradzić,
że nie mogę tego zabić.
Mój umysł się myli
zegar wybija kolejne godziny.
Powietrze staje się ciężkie
nawet od oddychania
a On jak wiatr, przenika mój świat
zabija każdą moją część,
stoję na krawędzi nocą i dniem.
Czuję jak tonę w każdym jego słowie.
Chciałaby po prostu zasnąć
niczego już nie tłumacząc
niech światła już zgasną.

Znów wolna
przez chwilę
bez lodu
na szybie,
bezpieczna
możliwe
uczucia ukryje.

Znów tęsknie
na chwilę
wiem jedno
Wiatr żyje.
Powieki bez snu
obudził w takt nut.






sobota, 26 listopada 2011

Uwieranie

Uwiera mnie rzeczywistość,
ściska i łapie, nic już nie zobaczę,
i nie mogę nic z tym zrobić.
Czy Ciebie to obchodzi?

Nie mam wpływu na to uwieranie,
nie mam wpływu na to mijanie,
czekam już od roku na tych kilka kroków
bo robię ich niewiarygodnie mało,
tak mi na tym zależało.

A Ty wciąż istniejesz w głowie
jesteś w każdej z powiek.
uwiera mnie wszystko w koło,
nie wiem czy zachowywać się tak wolno.

Uwierają mnie Twoje słowa, gesty dłonie.
Inaczej płynie czas, tylu ludzi minęło nas.
Odeszli bo byli słabi, kiedyś mieli piękne dusze,
oczy, nosy, usta i uszy,
 nie myśleli o czym dziś się wzruszysz.

Marzeń tysiące, pytań początek,
milion życzeń, cierpienia zalążek,
tak oto ukazał mi się świat
pełny wątpliwości pełen wad.

Uwiera mnie to czekanie,
marzeń przekładanie.
Tylko Ty możesz temu zaradzić
gdy się zjawisz i znów mnie zwabisz.

Widzę jednak, że kolejny raz marnuje swój czas,
nie wiem ile zostało go nam, w tym jednak trwam.
Chciałabym obok być, blisko Ciebie żyć.
Wiem, że to nie jest mój czas i nie ma nas.

Moje intencje są jasne, Twoje słowa własne,
nasze serca ciasne, choć znajomo podobne,
można by powiedzieć są dosyć zgodne.

Czyste jak płatki śniegu, który jeszcze nie spadł,
który czeka na święta, na gwiazdę betlejemską,
i na życzenia od Ciebie, na to jedno spojrzenie.
To minie w tym roku, tak mówię co roku.

Uwiera, rozdziera,
podkrada mi duszę
znów w ciszy się duszę.
Nie mam odwagi,
nie mam uwagi.

Uwiera, zabiera mój czas
od dziś zmienię ten stan.
Oddam to uwieranie
oddam czekanie.

Zamknę umysł na klucz
wyrzucę, zacznę żyć znów.












czwartek, 10 listopada 2011

Zbyt blisko



Jesteś niewiarygodnie blisko 
tak liczyłam na to wszystko,

a wydajesz się nieosiągalny 
postrzegany wciąż jako otwarty.

Spełniło się to, o czym tak marzyłam 
jesteś na wyciągnięcie ręki 
na wsłuchanie się w serca dźwięki.


Czuję gdzieś jednak zazdrość
choć nie mam prawa do tego uczucia
czuję, dojdzie dziś do mego zatrucia.


Już ciało krwawi i rozrywa skórę
choć tego pojąć, nie umiem.


Wiem, że tak działasz na nie
wywracasz jego zawartość
w nim określiłeś swoją wartość.


A teraz znikasz, zostawiając za sobą szkody
nie jestem w stanie wytknąć ci zbrodni
powiedzieć co powinieneś zrobić.


Jednak kiedy już ten schemat się zakończy
oddam ci duszę oddam co muszę.


Wsłucham się znów w dźwięki
oddam się w serca męki.

wtorek, 18 października 2011

Pestka

Nie kocham, nie tęsknię
nie myślę, nic ze mnie.

Nie wierzę, nie pragnę
nie czekam już zawsze.

Nie wołam, nie proszę
nie błagam, bo tego nie znoszę.

Nie żyję, nie czuję,
nie widzę, nie mówię.

Nie kocham, nie tęsknię
kochany nic ze mnie, nie będzie.

Nie wiem co powinnam Tobie powiedzieć
powinnam to rzucić za siebie.

Nie kochaj, nie tęsknij,
nie ufaj odepchnij.

Bo puste jest serce
nie napełnione,
zranione,
zepsute.

sobota, 1 października 2011

Październik

I znów będziesz mnie karmił sobą.
Zaczął się miesiąc tak oczekiwany,
ten, który mi obiecałałeś
i będzie on jednym z ostatnich.
Odejdę na zawsze i pewnie już się nie spotkamy.
Proszę o jedno, oczyść moją dusze,
łam serce raz po raz
aż pęknie aż błagać będę o koniec tych cierpień.
A kiedy już zabijesz wszystko co tak ukochałam
zamknę w sobie wszystkie słowa,
każdą z liter poskładam na nowo,
i pewnie spróbuję nauczyć się żyć jak kiedyś
kiedy Cię  nie znałam i wszystko wróci na swoje miejsce.
Ułożę pocięte wiersze i jeszcze znajdę w nich jutro lepsze.
Znam każdy Twój grymas twarzy wiem co oznacza gdy marzysz,
a czekam szczególnie na uśmiech ten, co widywałam
kiedyś, kiedy byłam smutna.
Nigdy nie zapomnę o dniu poznania.
Nigdy nie przypuszczałam że będzie on przyczyna zakochania.
Był tak zwykły a jakże był magiczny.
Nie pamiętam żeby kiedykolwiek tak przepełniała mnie radość
chciałam aby to trwało na wieki na stałość
A teraz musiałabym zmienić zasady
nie wiem czy nie opuści mnie widmo odwagi
a jednak, muszę powiedzieć Ci wszystko
powiem jak na spowiedzi
wszystko co we mnie siedzi
Oceń,
osądź
doceń.

czwartek, 22 września 2011

Popielnica

Odpaliłeś cygaro i tak mnie pali
nie dogasło w popielnicy
a oddech stał się przez nie płytki
Wiem, że powinnam już wyjść
ale jestem wciąż w tym samym miejscu,
widzę, w czym tkwi błąd.
Bo przecież powinnam to znienawidzić,
powinnam odpuścić, powinnam to rzucić.
Każdy o coś walczy,
każdy o coś prosi, źle mi z tym
a życia wciąż mało.
Pozwól, że zgaszę je i już nigdy nie zapalę.
Pozwól mi odejść,
nadgarstki wypełnione popiołem,
Twoje naznaczone.
I nie chcę już widzieć słońca,
bo pali jak cygaro w dłoniach

piątek, 16 września 2011

Twoje dzieła

Twoje dzieła są pełne aluzji powiem więcej
są pełne niewyjaśnionej zaskakujących dla mnie iluzji,
które tak wszystko scalają,
pełne są pytań i sprzeczność
wiesz dobrze, że Bóg nie gra w kości
bo przecież nie jest matematykiem
jest za to świetnym taktykiem,
On być może, również jest poetą
ja jestem kobietą, która na Twoje wiersze czeka.
W tych dopiero co przeczytanych
pełno jest alternatyw, kalamburów i miłości
znów brak mi pewności
co do Twoich teorii radzenia sobie z systemem,
z rzeczywistością i z życia biegiem.
Nie umiesz na wszystkie pytania odpowiedzieć,
nie jesteś tego pewien.
Dziękuję jednak za poświęcenie
choćby na krótko, choćbyś zatrzymał to jutro.
Bo jeśli to co robimy nie jest niczym wielkim,
co możemy zrobić by mogło stać się lepszym?
Znów nie potrafię odpowiedzieć, ale dam wszystko z siebie
będę uważniej słuchać Ciebie.
Nawet przy ograniczonej liczbie pytań, o to samo spytam.
Jak mogłabym sprawić, byś nie szukał już nikogo więcej
byś nie tkwił w tym błędzie, nie wspominał cierpień
abyś cenił to, co pozwala Ci tak wysoko lecieć.

wtorek, 6 września 2011

Minione lato


Ranne dni są przepełnione wiatrem,
spoglądam w dal, na płynące żagle.
Bo wszystko dziś, jest  takie ulotne
moje dni, Twoje słowa toną tutaj bezpowrotnie.
A ja mijam Cię gdzieś obok,
będąc tuż o krok.
Sama na plaży z kapeluszem i książką w dłoniach.
Wśród gapiów, młodzieży z potem na skroniach,
przyglądam się morzu, jest w nim coś niezwykłego
to niebo, odbija się w nim i bieży...
Zawsze miałam słabość do niego
a szczególnie do tego mojego, jedynego.
Ktoś kiedyś powiedział mi o nim:


"Niebo tutaj, jest bezchmurne
  rzadko kiedy pojawiają się obłoki.
  Słońce "widać" jak na dłoni.
  Niby niebo wszędzie niebieskie, takie samo
  a jednak mnie zachwyca, lubię się 
  w nie patrzeć jak w ogień. hipnotyzuje."


Pobiegłam więc na wzgórze pod niebo.
Otworzyło się mi nad głową, ujrzałam w nim jego.
Nigdzie już nie polecę, to pewne
krainy wschodnich lotów są dla mnie odległe.
Chcę pewnej przyszłości, 
chcę dzielić z Tobą duże i te małe radości.
Moje połamane skrzydła przetrwały to lato
choć nie powiedziałam Ci wszystkiego, co było powiedzieć warto.
A dziś czekam cierpliwie na wiosnę,
znów mój dom na chwilę zaleje słońce radosne.
I pobiegnę kiedyś znowu na to samo wzgórze 
będę się cieszyć jasnym niebem i tym promieniem.
Odchylę szyję, a Ty złapiesz moje dłonie
a słońce będzie muskać grzbiety fal, 
minie też żal. 
A ja powiem:


"Niebo mnie chroni, sprawia, że się uśmiecham.
Macham rękami w powietrzu jak skrzydłami i krzyczę. 
Unoszę się dzięki niemu o kilka centymetrów nad ziemią.
Mogę na nie patrzeć ile tylko zdołam i wtedy marze...
...o Nim, o życiu, o Tobie o wszystkim i niczym."


A  Ty, kiedyś zapytasz mnie, czemu z taka tęsknotą patrze na niebo?
Odpowiem  jednym zdaniem:
Bo mnie hipnotyzuje...

sobota, 3 września 2011

Złodziej życia

Zaprzedałam duszę
a teraz wciąż go widzę
powietrzem się dławię
i tym czekaniem duszę.
W głowie myśli palą serce
jestem u kresu Twoich cierpień.
Mam potrzebę wyrwać te dźwięki,
gdzieś na dłoni zapisane wersy
wierzę w dźwięków błędy.
Choć nie były zapowiedziane,
pokochałam je,
poddałam się,
poznałam Cię.
Ktoś zapyta,
jakiś sposób musi istnieć na te myśli.
Ja odpowiem.
Wyrwij serce
nie chcę cierpieć,
wyrzuć wersy,
zagłusz dźwięki,
oddal lęki.
Podaj werdykt.
Co mam jeszcze zaprzedać
by poznać życia wdzięki, w jego pełni?
Oddałam Ci duszę.
Oddałam, dziś nic już nie muszę...
Ukradkiem ukradłeś mnie,
pewnego dnia z pewnej dzielnicy.
Szłam szybki krokiem, środkiem ulicy.
Ukradłeś wszystkie węzły
oddałeś swoje nerwy.
Nie chciałam aby ten
dzień dobiegł końca
miałeś być jak mój
prawdziwy obrońca.
Okazało się, że jesteś
moich snów i uczuć złodziejem
czego ja znów nie wiem?
Pewnie się nie dowiem nigdy
czemu byłeś, a nie byłeś mój, przenigdy.




środa, 31 sierpnia 2011

Engram

Chcę stracić pamięć
zatracać się w tym stale
tracić wszystko co miałam
oddam to bez łez wylania
bez zbędnych słów, które wyblakły jak papier
na którym pisałam do niego wiadomość,
którą tak chciałam przekazać, dostarczyć
na milion sposobów,
by wyrazić co wtedy czułam,
tak chciałam mu ufać.
Dziś podarte wiersza
podarłam i serce
oddałam mu dusze
ukryłam ton wzruszeń.
A teraz odejść już muszę.
Bo widzisz czas na mnie
nie chcę skonać marnie.
Powiedz mi tylko czy dam radę zwalczyć uczucie?
Powiedz czy dam radę uciec?
Ten cień wlecze się za mną,
jest jak przeklęty pająk.
Zaplątana, zakochana,
to ja, jego ofiara.
Żyły palą mi skórę,
chyba nic jeż nie rozumiem.
On był śladem wyrytym w pamięci,
tak chciałam tych więzi.
Krok robię w jego stronę,
i znów w dole tonę.
Powiedź jak zwalczyć uczycie?
Pomóż mi proszę.
Pomóż, chcę uciec.


poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Przełamanie schematu

W tych czasach stawiam na pewną diagnozę,
wiem, że uda mi się w porę zainterweniować
i wtedy znów wyruszę w nową drogę.
Będę wiedzieć jak powinnam się zachować.

To nie jest dobry moment na omijanie problemów
na unikaniu ich, na samym ich początku.
Wewnętrzny potencjał i energia którą chowałam w cieniu
sprawi, że uda mi się podjąć koniec tego wątku.

Wiem, że muszę użyć wszystkich możliwych sposobów,
by utrzymać zgodę i tą obronę możliwą do dotknięcia.
Nie będę i nie chcę już nigdy unikać wrogów,
którzy robili wszystko bym była im wdzięczna.

Za Przyjaźń
Za Zgodę
Za Miłość
Za głowę.

Pij za mnie mój miły szyderco!

Za Dobroć
Za Szczerość
Za Wolność
Za Niego!

Powiem więcej, możliwy jest spadek uwagi.
Znów będzie jak dawniej, jak kiedy byłam mała.
A gdy zapomnę o bólu, nastąpi koncentracji upadek.
Będę jak wtedy na moście, znów w uczuciach stała.

Za wiele
Za dużo
Zbyt krótko
Zbyt długo.

Więc piję

Za Ciebie
Za Bycie
Za Chwałę
Za Życie.

Bo żyć chcę najlepiej jak umiem.
Żyłam życiem pisanym przez słaby puls.
A Ty jesteś jedynym miejscem w sercu które rozumiem
tylko nie mów mi, że to był tylko impuls.

Że nie warto walczyć
Że nie warto kochać
Że nie warto wierzyć
Nie warto, bo nie warte jest nic.

Piję więc znowu.

Za Siebie
Za Ciebie
Za Nas
Za Was
Za Nowy dzień, który będzie tym lepszym.

Ty zdrętwiałeś.
Ty zniknąłeś.
Ja odeszłam.
Ja ożyję.


wtorek, 26 lipca 2011

Ona

Związana uczuciem
zamknięta chcę uciec.

Oddech nie równy
ton głosu tu zgubny.

Zabrakło odwagi
ni cala rozwagi.

Zrobiony ze snu
znalazłam w nim klucz.

Wywrócił mój świat
oddalił też strach.

On nie był nic winny
miał prawo być inny.

To ja byłam dziwna
to ona wszystkiemu winna.

Wiedziałam że my
nie mamy prawa ze sobą być.

Bo świat się sprzeciwia
bo zabrakło w nas szkliwa.

Ukryci w swych ścianach
znów cichną wołania.

Zabrałam w kieszeniach wspomnienia
te spełnione marzenia.

Nie pomogły modły
świat był tak podły.

Ona znowu wygrała
choć to ja go wybrałam.

Obca mu miłość do mnie
dziś obcy mi on.

Stoję tu sama
tak pięknie to zagrałam.

czwartek, 21 lipca 2011

Lato

Spoglądam na ziemię
jest taka sucha, wyschła
spragniona choć jednej kropli deszczu.

Dni przelatują mi  przez palce
jak ziarenka piasku.
Ulotne są te, których nie było.

Jest tak upalnie jak upalne były słowa,
te niewypowiedziane i te rzucone na wiatr,
które skończyły marnie.

Zupełnie nieświadoma, wycieram twarz,
był na niej uczucia płomień
lecz dziś zanikł, letni ślad wspomnień.

czwartek, 14 lipca 2011

W pamięci


Czemu tak tęsknię, a przecież tak więdnę.
Tak tęsknię moralnie
kompletnie bezkarnie.
Obijam się o ludzi w ślepym mieście
bez krzty miłości,  bez cienia litości.
Widzę ich puste oczodoły jak i serca.
A moje krwawi,  ubywa mi życia.
I tak widnieje niebo
jasno mi w duszy.
Już tylko ono skłania twarz do uśmiechu i marzy.
O kilku chwilach wzruszenia,
mentalnych zdarzeniach
wartych zapomnienia o tej twarzy.
Co widnieje jak żywa, wciąż jest prawdziwa.
Ukryta jest w głowie na końcu rozumu.
Nie wiem już tylko czy dam radę ją wyprzeć  i wyrzucić,
bo wadzi mi i krzyczy.
Strzępy słów przekazuje i waży każde z nich
jakby chciała je dobrać do koloru i wzoru.
Nie ma sensu dłużej w tym tkwić.
Dłużej nie mogę tak żyć.
Każda myśl odbiera nadzieję
każda z chwil przybiera znaczenie
jest częścią jakiegoś boskiego planu
którego nie rozumiem a z pamięci
nie mogę usunąć.
Tylko chciałam być wysłuchana,
z zamiarem rozpoznana,
choć głowę mam pełną wątpliwości,
wciąż krążysz mi pod powiekami
błagam Cię pokochany,
zostań w pamięci już na zawsze.

czwartek, 23 czerwca 2011

Poeta

Tworzył poetycką formę.
Słowa płynęły wierszami jakby
miał przygotowany z słów zebranych schemat.
A ja, zapomniałam wszystko co chciałam mu powiedzieć.
Wpływał na mnie tak niezwykle,
że paraliżował każdą cząstkę mojego marnego ciała.
Z nadmiaru szczęścia i wrażeń zakręciło mi się w głowie.
Mieszał się komizm z tragizmem,
a realizm z liryzmem.
Wszystko to tylko po to,
bym nie mała szansy na obronę.
Na ostrzu krytyki tutaj przy nim, stoję.
Przyglądam mu się uważnie
chociaż widzimy się przypadkiem,
wiem, że muszę wykorzystać tę szansę,
bo nie wiem kiedy zobaczę go tak szybko, jak dawniej.
Muszę uczynić wszystko by powiedzieć mu prawdę,
bo tylko wtedy oddalę ten ból już na zawsze.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Niewierność

Zasłoniła okna gdy wszedł do pokoju.
On nie potrzebował świadków,
a zdarzenia potoczyły się własnym biegiem.

Z rąk wypadły jej okulary
tak jak zaplanował,
odłamki szkła wbiły się w jej delikatne dłonie.

Straciła wzroku ostrość,
zatarły się jego rysy,
a słowa utonęły w głuchej ciszy.

Łzy spływały po białej
od bólu, od strachu i tynku twarzy
która wiedziała, że coś się wydarzy.

Wytrącona z  równowagi zaczęła
się motać i krzyczeć:
kocham! kocham! kocham!

Nawet nie została wysłuchana
nie była mile widziana
obca mu miłość do niej.

Ukarana za niewierność
za nie czekanie,
za dozgonną mu wdzięczność.

sobota, 18 czerwca 2011

Zabrakło mi

Oczekiwałam długo na to przyjęcie,
układałam je w głowie
w każdym fragmencie.

Jak to możliwe, że dusiłam się w tym towarzystwie
a tak chciałam pojąć ich wszystkich
i zatrzymać.

Sądziłam, że jednak wtedy coś pojęłam
sprawiły to wrażenia
mego odosobnienia.

Zabrakło mi pewności
zabrakło w niej Ciebie
oszukałam samą siebie.

Próbowałam wyrwać to serce
na nic te męki, a chciałam tylko
te dźwięki bicia zatrzymać.

Spojrzenie powiedziało mi wszystko
on cierpiał
cierpiał chociaż byliśmy blisko.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Black sky

Staring in him,
he looks at the sky
I breathe slowly
I'm feeling something however he hurts
so I want to help him and pick up a thorn from his heart 
and I want to restore him joy and protect
assure him constancy
from the fear,
from anger move away.

I know, the black sky come back
it's something happening
I look at him
I move away in the sky
of the cloud but he doesn't notice
He is in suffering closed
in my eyes he is so amaizing.

              ***

Czarne niebo



Zapatrzona w niego, on patrzy na niebo
oddycham powoli, czuję coś jednak go boli
wiec chciałabym pomóc i wyrwać
cierń z serca i przywrócić mu radość i chronić
zapewnić mu stałość,
chronić od strachu od złości oddalić.

Niebo czarnieje, wiem znów coś się dzieję
ja patrzę na niego on zapatrzony w niebo
chmury oddalam ale on tego nie zauważa
w cierpieniu zamknięty
w mych oczach taki obłędny.

czwartek, 9 czerwca 2011

Damage

Full of dreams
we live in the same time
of the single love
with one chance
the reversal of the reality in various sides
doesn't have sens
because this can not pretend
I lost soul
suddenly feel so empty
it's happened in my room
I lost "me" again and
it locked my breath
I am feeling so weak.

niedziela, 29 maja 2011

Szuflady

Układam dokładnie każdą z części moich myśli.
Rozsypały się gdy otworzyłam jedną ze starych szuflad.

Chciałam tylko ułożyć je, by odnaleźć jedną z wielu
dawno zagubionych.

Układam od nowa, wyrzucone niepotrzebne słowa.
Rozsypanych uczuć resztki zabieram na pamiątkę, by nie zapomnieć.

Chciałabym mieć je przy sobie, pod ręką
i gdy tylko ich zapragnę, będą.

Układam znów wytrwale, nim znów coś się rozsypie,
pomiesza, rozbiję, a ja to odkryję.

Chciałabym mocą poskładać to wszystko na tyle, byś wrócił
być znowu był przez chwilę.

Układam powoli by niczego nie zapomnieć, niczego
nie zgubić niczego nie ominąć.

Chcę zmiany na lepsze,
chcę czarne chmury odeprzeć.

Zamykam szuflady, wyrzucam odpady,
z nowymi wspomnieniami mądrzejsza o zwady.

Zabrałam co mogłam,
podzieliłam nasze dobra.

A one są we mnie
wchłonęło je ciało, kompletnie.

poniedziałek, 2 maja 2011

Za miłość

W  głowie słyszę bicie serca,
oddech mierzę w rękach.

Oczy podążają za szybkim ruchem,
słowa dźwięczą hucznie wybuchem.

Żebra rozszerzone łapią cenny tlen,
jeszcze nie wiem jak skończy się ten dzień.

A już myśli obierają inny cel,
sugerują : zapamiętaj ten szmer!

Palcami wyczuwam bolący nerw,
ze zdziwienia podnosi się brew.

Wykrzywiam i marszczę twarz,
domniemam, wybrałam niewłaściwego z was.

Rozpuszczam białą tabletkę w wodzie,
muszę zapomnieć o uczucia chłodzie.

Przeczucie mi mówi,  że to nic nie da,
choćbym wybrała wszystkie z lekarstw.

Organizm i wszystkie wnętrzności ciała,
zabrały mi spokój, więc to jest ta kara.

Jest lepiej

Zachorowałam pod koniec lata
męczył mnie katar

Myśli nie dawały spokoju
jak kiedyś trwałam w tym boju

Bałam się obecności samej siebie
bałam się wczoraj dziś jest już lepiej

czwartek, 21 kwietnia 2011

W samym środku ja

Ktoś czekał by ją spotkać,
na pewno chciał ją poznać.

Wyszła na chwilę, tak bez powodu.
Żyła długo, samotnie w świecie pozorów.

Miała być tam sama
on nie miał takiego prawa.

Widziałam to spotkanie,
miałam przed oczami ich poznanie.

Jej świat poukładanych warstw
zapisanych uczuć w harmonijny takt.

Zmienił się tym spotkaniem,
zburzył się tym poznaniem.

Nie miała wyboru musiała pozbyć się nałogu
pozbawiła go honoru.

Nadszedł uczuć kres
włamał się jak wściekły pies.

I znów przyszła zima, pokryła jej twarz,
pokryła ich, dziś tak mi ich brak.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Marionetka

Uświadomiona do siebie rzekła:

Żyjesz w tamtym świecie
a czas wciąż mija.


Zamknięta w czterech ścianach,
szukasz rozwiązania w zdaniach.


Czujesz jakby ktoś wyrwał ci serce,
choć czujesz jak bije.


Byłabyś wdzięczna za oddanie go w całości,
by móc tylko, zapomnieć, o jego obecności.


Wyjęty rok z życia tak właśnie ci mija,
a pustka narasta w milach.


Przeszło to obok was, przeoczyłaś właściwy czas,
nie pokochasz już drugi raz.


Istnieją dni w których umiera nadzieja, 
a twoja miłość się zmienia.


Wypala się rana bo
kolejne dni jak w teatrze - dramat.


W końcu stajesz się marionetką w pozytywce,
wygrywasz smutną melodię.


Wracasz do początku jego istnienia
a on nakręca ten schemat.


Kręcisz się w koło, a przecież już tutaj kiedyś byłaś
na pewno tego nie zmyśliłaś.


Zagłębiasz się w szczegół, na którym ci zależy.
Mogłabyś oddać wiele, by tylko go szerzyć.


Boisz się wentylacji uczuć
i każdej uronionej łzy wzruszenia.


Reakcja na te zmiany uderza w niepewność,
wprowadzając cię w zamęt.


Wnet tracisz głowę gdy kurz cię pokrywa,
i wtedy gdy wiesz już, że to była kpina.


Nakręcona znów tańczysz w neonach świateł,
bo on obserwuje, jesteś idealna bo on się wpatruje.


Choć zamknięta w starym pudełku,
zamknięta jesteś w uczuciach do jego serca, osobowości i wdzięku!


Uświadomiona ponownie westchnęła:


Skazana jesteś na zamknięcie,
na swych uczuć odejście.





poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Oczy


Usłyszała głośny krzyk.
Wybiegła, otworzyły się drzwi.
Biegła co sił,
ktoś przeraźliwie wył.
Upadła na krzewu pień.
W dłoni wbity był cierń
Utraciła swoją zgodność,
i nagle straciła przytomność.
W końcu podniosła twarz.
A ból nie mijał,
nie mogła już tego zatrzymać
Był wszechobecny, w niej i tak jak ten cierń,
siedział głęboko, ujrzała w nim czyjeś oko
Uciekała,
co chwilę traciła mocy siłę.
Zrozumiała nagle, że zna to spojrzenie,
pełne cierpienia w nich zatopienie.
Znalazła sprawcę, którym się stała,
zamknęła te drzwi, ucichły wołania.

środa, 30 marca 2011

Chcę Ci coś powiedzieć...

W głowie masz opinię na temat mnie różną,
myślisz co robię tutaj, dopiero teraz,  i czemu tak późno?

Bo widzisz, ja muszę planować pewne sprawy
napisać, przemyśleć by potem się zjawić.

Uczucia są ważne na pewno tak sądzisz,
poczułam je w sobie, też pewnie nie zwątpisz.

A więc padło na Ciebie!
Bo pragnę komuś o tym  powiedzieć.

Marzę o kimś na kogo warto czekać
z kim warto zwlekać.

Wybór jest ważny może zmienić mnie całą
naruszając serce, naruszy się walor.

Świadkiem bądź ważnym,
bo w tym świecie nim nie może być każdy.

sobota, 26 marca 2011

name

Weszłam do sali, usiadłam na krześle
na te zajęcia było jeszcze za wcześnie.

Dostrzegłam go za sobą
choć nie był on tobą.

Chciałam imię jego poznać,
tylko jak by go zapoznać?

Odezwał się nagle, głos miał niski
w mojej głowie dokonały się czystki.

Barwa głosu do odpowiedzi zmusiła
gdy ją sobie zanuciłam.

W imieniu jego odkryłam znaczenie
ukryty był tam element.

Szukałam go w wielu imionach
odnalazłam w dwóch słowach.

niedziela, 13 marca 2011

Brak twojej osoby

Niedokończona myśl zadecydowała o przebiegu
tych zdarzeń.

Niedokończona rozmowa podjęta w pośpiechu
zdała się być tą ostatnią.

Niewypowiedziane słowa nie miały szans
na oddźwięk.

A tylko chciałam się napatrzeć,
nakochać na zapas.

By nabrać tlenu
by oddech nie ustał.

piątek, 4 lutego 2011

Part one


Rankiem wypiłam wszystkie dni wypełnione nim
przez chwilę poruszałam się krokiem kompletnej chwiejności

Zapach kawy, wpadające promienie słońca w domu mym
zasiały ziarenko wspomnień z przeszłości,

Upiłam się znów Tobą i źle, bo dobrze mi z tym
wiem, że teraz rozboli mnie głowa i utonę w nicości.

Part two

Zapadam się w sobie
czuje nikt się o tym nie dowie

Złam mi serce
nie potrafię tak więcej

Szukałam rozwiązania
wciąż boli jak rana

Szumi mi w głowie
błagam nikt się nie dowie

Lustra popękane
wszystko to rozsypane

Twoje szkliste źrenice
w moich oczach jak odbicie

Skamieniała stanęłam
wpatrzona westchnęłam

Już pętla na szyi
jego dłonie z moimi

Rozterka wśród ciszy
i słowa, których nikt nie usłyszy...

piątek, 21 stycznia 2011

Twoje miasto

To miasto to Ty
jesteś sobą w nim.

Określa Cię miara
to miasto tak działa.

Nawet gdy jesteś w miejscu innym
wiem to, bywasz tam zimnym.

Stale Cię pełno w tym mieście
czuje spotkamy się wreszcie.

Jesteś jak te budynki, są da mnie wyzwaniem
jak ulice, zapełnione Tobą dzielnice..

A Ty wieczny chłopiec w wiecznym mieście
mieście w którym jesteś.

czwartek, 6 stycznia 2011

00:00

Znów marne ciało
podążyło za wiarą

Snuje się nocą
po drodze chodząc

Nadzieja w psychice,
niepewną wybrała ulice

Most szary, ogromny
przed oczyma zstąpił

Krył jakąś tajemnicę
stał smutny, w niebycie

A na nim, w oddali stoi dziewczyna
topi swoje dłonie w winach

Nie mogę jej pomóc
bo to nie moja wina.

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Nie wiesz

Gdy jestem blisko Ciebie
jest mi trochę lepiej, choć Ty o tym nie wiesz.

Bo ja błąkam się tuż obok
jestem tu, za Tobą.

Nie widzisz mnie wcale
a ja wylewam żale.

Miało Cię nie być w tym roku
głowa miała mi dać spokój.

A ja czuje to ubywanie Ciebie
a Ty o tym nie wiesz.

Nie będzie mnie już wcale
nieludzko tak tęsknić stale.