Oczami we łzach kroczę ku wspomnieniom z dzieciństwa.
Jestem śpiącą królewną,
Ty moim zbawieniem.
Przywracasz mnie do życia
w którym przyjdzie mi żyć bez Ciebie,
lecz jeszcze tego nie wiem.
Nie znamy się długo lecz gdy się urodziłam
wybrali Ciebie, na anioła mojego
Dorosłam dziś, zmieniłam się w sobie.
Gdy zapomniałam jak masz na imię
los ukarał i zgasił mą nadzieję
kiedy modliłam się za Ciebie.
To wszystko spadło na mnie bez chwili uprzedzeń,
słów twoich znaczenie kiedyś dawało życia ukojenie.
Teraz zostały same puste wspomnienia...
Zdjęć kilka z dzieciństwa, kilka błyskotek,
zapamiętane słowa, obrazy zapisanych głęboko zdarzeń.
Już Cię nie zobaczę.
Tyle słów nie wypowiedzianych.
Tyle zdarzeń oczekiwanych.
Tyle chwil nie było nam danych.
Myśli ranią, dusza słabnie,
zabrałeś ze sobą wszystkie łzy wylane.
Powiedz tylko, ile jeszcze kropel spadnie by zabrakło mi ich na dnie?
sobota, 30 października 2010
czwartek, 28 października 2010
Puls
Otwieram oczy już czuję życia tchnienie
Wiem że to powróci i nic już nie zmienię
Choć tęsknię i wołam to życie gra ze mną
Wiem że to powróci i nic już nie zmienię
Wracają złe myśli, umiera sumienie
Bo czas się odwrócił i rozmył złudzenie
Choć tęsknię i wołam to życie gra ze mną
Zatrzymaj na chwilę bijące me tętno
środa, 27 października 2010
Brzmienie
Koncert był nieznanym brzmieniem
grały zmysły potem pragnienie.
Od radości i rąk drżenia
wsłuchiwania się w wspomnienia.
Do trafności słów tych kilku,
należały smutne dźwięki.
Były piękne choć nietrwałe
Uwikłały otoczenie w uciekające marzenie.
Autentyczne przemijanie, bezpowrotnie znika,
wśród lawiny tętniącego życia.
W świetle czegoś co zachwyca
niedostrzegalna dusza, zraniona krwawi matryca.
grały zmysły potem pragnienie.
Od radości i rąk drżenia
wsłuchiwania się w wspomnienia.
Do trafności słów tych kilku,
należały smutne dźwięki.
Były piękne choć nietrwałe
Uwikłały otoczenie w uciekające marzenie.
Autentyczne przemijanie, bezpowrotnie znika,
wśród lawiny tętniącego życia.
W świetle czegoś co zachwyca
niedostrzegalna dusza, zraniona krwawi matryca.
wtorek, 26 października 2010
Asteroida
Spoglądasz w niebo i widzisz coś
niezwykle jasnego
godzinę później to coś jest większe
świeci jeszcze bardziej
Po upływie kilku godzin
wchodzi w ziemską atmosferę
zmienia się w oślepiającą kule ognia
Kilka minut później
uderza w powierzchnię naszej planety
Asteroida
Uderza w morze, które występuje z brzegów
rozżarzona ona ogrzewa atmosferę do temperatury wrzenia
Zwierzęta się palą
ludzie umierają
lasy stają w morzu płomieni
Tumany pyłu wzbijają się pod niebo i zasłaniają Słońce
Ziemia pogrąża się w ciemności
Powoli otwieram zmęczone powieki
Zerkam na niebo jest ciemne ale jakby jasne bo pełne gwiazd
Asteroida przemyka przez myśli ale nie to nie ona
to tylko urojony obraz
niezwykle jasnego
godzinę później to coś jest większe
świeci jeszcze bardziej
Po upływie kilku godzin
wchodzi w ziemską atmosferę
zmienia się w oślepiającą kule ognia
Kilka minut później
uderza w powierzchnię naszej planety
Asteroida
Uderza w morze, które występuje z brzegów
rozżarzona ona ogrzewa atmosferę do temperatury wrzenia
Zwierzęta się palą
ludzie umierają
lasy stają w morzu płomieni
Tumany pyłu wzbijają się pod niebo i zasłaniają Słońce
Ziemia pogrąża się w ciemności
Powoli otwieram zmęczone powieki
Zerkam na niebo jest ciemne ale jakby jasne bo pełne gwiazd
Asteroida przemyka przez myśli ale nie to nie ona
to tylko urojony obraz
poniedziałek, 25 października 2010
Audytywna
Bywa czasem, żem jest miła
Czasem całkiem niecierpliwa.
Audytywna, rozmarzona
taka całkiem wymyślona.
Bywa tak razu pewnego, żem
jest słodka jak cukierek.
Lecz gdy zniszczysz mój papierek,
będę ostra jak dwa ostrza
i popsuje twoje nozdrza.
Bywa też, żem jest czupurna
jakoś tak niezmiennie chmurna.
Roześmiana, zabiegana
całkowicie zwariowana.
Szaro- bura, czarno- biała,
czerwoniutka i w zieleni.
Czym więc pigment?
Nastrój owy
skrywam go pod taflą wody.
Gdzie mnie znaleźć?
Gdzie mnie szukać?
O poranku możesz spotkać
kiedy nos wychylę z okna.
Lecz, gdy poznasz mnie przypadkiem
nie licz na to, że odgadniesz
Czym jest dla mnie twoja mowa?
odpowiedzi chowam w spodniach,
byś nie odgadł.
Nic nie powiem nawet jeśli
będziesz błagał o słów treści.
Tajemnice mą domeną
mocą wielką, darem niebios.
Tak bym chciała żebyś myśli fragment
znalazł w wersach tego wiersza.
Bo ja czasem się koduję i
nie można mnie zrozumieć.
Dam ci kredyt maluteńki
spłacisz dług swój, gdy odgadniesz.
Czym tożsamość?
Czym stan owy?
Czym to zatruwanie głowy?
Nieistotne, koniec blisko
chwytam ręką czasopismo.
W świecie ślepych znowu błądzę.
W świecie głuchych chcę porządzić.
Nie dasz rady zdziałać cuda
próbowałam, na nic czary
oni tu i tak wygrali.
Co więc zmieni, że to zgadniesz?
nic, już bo to pech ogromny,
kredyt złudny i niesforny.
Czasem całkiem niecierpliwa.
Audytywna, rozmarzona
taka całkiem wymyślona.
Bywa tak razu pewnego, żem
jest słodka jak cukierek.
Lecz gdy zniszczysz mój papierek,
będę ostra jak dwa ostrza
i popsuje twoje nozdrza.
Bywa też, żem jest czupurna
jakoś tak niezmiennie chmurna.
Roześmiana, zabiegana
całkowicie zwariowana.
Szaro- bura, czarno- biała,
czerwoniutka i w zieleni.
Czym więc pigment?
Nastrój owy
skrywam go pod taflą wody.
Gdzie mnie znaleźć?
Gdzie mnie szukać?
O poranku możesz spotkać
kiedy nos wychylę z okna.
Lecz, gdy poznasz mnie przypadkiem
nie licz na to, że odgadniesz
Czym jest dla mnie twoja mowa?
odpowiedzi chowam w spodniach,
byś nie odgadł.
Nic nie powiem nawet jeśli
będziesz błagał o słów treści.
Tajemnice mą domeną
mocą wielką, darem niebios.
Tak bym chciała żebyś myśli fragment
znalazł w wersach tego wiersza.
Bo ja czasem się koduję i
nie można mnie zrozumieć.
Dam ci kredyt maluteńki
spłacisz dług swój, gdy odgadniesz.
Czym tożsamość?
Czym stan owy?
Czym to zatruwanie głowy?
Nieistotne, koniec blisko
chwytam ręką czasopismo.
W świecie ślepych znowu błądzę.
W świecie głuchych chcę porządzić.
Nie dasz rady zdziałać cuda
próbowałam, na nic czary
oni tu i tak wygrali.
Co więc zmieni, że to zgadniesz?
nic, już bo to pech ogromny,
kredyt złudny i niesforny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)