sobota, 30 października 2010

Dusza

Oczami we łzach kroczę ku wspomnieniom z dzieciństwa.
Jestem śpiącą królewną,
Ty moim zbawieniem.


Przywracasz mnie do życia
w którym przyjdzie mi żyć bez Ciebie,
lecz jeszcze tego nie wiem.


Nie znamy się długo lecz gdy się urodziłam 
wybrali Ciebie, na anioła mojego
Dorosłam dziś, zmieniłam się w sobie.


Gdy zapomniałam jak masz na imię 
los ukarał  i zgasił mą nadzieję
kiedy modliłam się za Ciebie.


To wszystko spadło na mnie bez chwili uprzedzeń,
słów twoich znaczenie kiedyś dawało życia ukojenie.
Teraz zostały same puste wspomnienia...


Zdjęć kilka z dzieciństwa, kilka błyskotek, 
zapamiętane słowa, obrazy zapisanych głęboko zdarzeń.
Już Cię nie zobaczę.


Tyle słów nie wypowiedzianych.
Tyle zdarzeń oczekiwanych.
Tyle chwil nie było nam danych.


Myśli ranią, dusza słabnie,
zabrałeś ze sobą wszystkie łzy wylane.
Powiedz tylko, ile jeszcze kropel spadnie by zabrakło mi ich na dnie? 

czwartek, 28 października 2010

Puls

Otwieram oczy już czuję życia tchnienie
Wiem że to powróci i nic już nie zmienię



Wracają złe myśli, umiera sumienie
Bo czas się odwrócił i rozmył złudzenie



Choć tęsknię i wołam to życie gra ze mną 
Zatrzymaj  na chwilę bijące me tętno

środa, 27 października 2010

Brzmienie

Koncert był nieznanym brzmieniem
grały zmysły potem pragnienie.


Od radości i rąk drżenia
wsłuchiwania się w wspomnienia.


Do trafności słów tych kilku,
należały smutne dźwięki.


Były piękne choć nietrwałe
Uwikłały otoczenie w uciekające marzenie.


Autentyczne przemijanie, bezpowrotnie znika,
wśród lawiny tętniącego życia.


W świetle czegoś co zachwyca
niedostrzegalna dusza, zraniona krwawi matryca.

wtorek, 26 października 2010

Asteroida

Spoglądasz w niebo i widzisz coś
niezwykle jasnego 
godzinę później to coś jest większe 
świeci jeszcze bardziej


Po upływie kilku godzin
wchodzi w ziemską atmosferę
zmienia się w oślepiającą kule ognia


Kilka minut później 
uderza w powierzchnię naszej planety
Asteroida


Uderza w morze, które występuje z brzegów
rozżarzona ona ogrzewa atmosferę do temperatury wrzenia


Zwierzęta się palą
ludzie umierają
lasy stają w morzu płomieni


Tumany pyłu wzbijają się pod niebo i zasłaniają Słońce
Ziemia pogrąża się w ciemności


Powoli otwieram zmęczone powieki
Zerkam na niebo jest ciemne ale jakby jasne bo pełne gwiazd


Asteroida przemyka przez myśli ale nie to nie ona 
to tylko urojony obraz

poniedziałek, 25 października 2010

Audytywna

Bywa czasem, żem jest miła
Czasem całkiem niecierpliwa.


Audytywna, rozmarzona
taka całkiem wymyślona.


Bywa tak razu pewnego, żem
jest słodka jak cukierek.


Lecz gdy zniszczysz mój papierek,
będę ostra jak dwa ostrza
i popsuje twoje nozdrza.


Bywa też, żem jest czupurna

jakoś tak niezmiennie chmurna.

Roześmiana, zabiegana
całkowicie zwariowana.


Szaro- bura, czarno- biała,
czerwoniutka i w zieleni.


Czym więc pigment? 

Nastrój owy 
skrywam go pod taflą wody.

Gdzie mnie znaleźć?
Gdzie mnie szukać?


O poranku możesz spotkać
kiedy nos wychylę z okna.


Lecz, gdy poznasz mnie przypadkiem

nie licz na to, że odgadniesz


Czym jest dla mnie twoja mowa?
odpowiedzi chowam w spodniach,
byś nie odgadł.


Nic nie powiem nawet jeśli
będziesz błagał o słów treści.

Tajemnice mą domeną
mocą wielką, darem niebios.



Tak bym chciała żebyś myśli fragment 
znalazł w wersach tego wiersza.


Bo ja czasem się koduję i
nie można mnie zrozumieć. 



Dam ci kredyt maluteńki
spłacisz dług swój, gdy odgadniesz.


Czym  tożsamość?
Czym stan owy?
Czym to zatruwanie głowy?


Nieistotne, koniec blisko
chwytam ręką czasopismo.


W świecie ślepych znowu błądzę.
W  świecie głuchych chcę porządzić.


Nie dasz rady zdziałać cuda
próbowałam, na nic czary
oni tu i tak wygrali.


Co więc  zmieni, że to zgadniesz?
nic,  już bo to  pech ogromny,
kredyt złudny i niesforny.