poniedziałek, 27 lutego 2012

Na Pół

Minął ją gdzieś na ulicy
nie zauważając jej, nie witając.

Złamała się w pół
złamała swój krój.

Upadła i odbiła się od dna                              
znalazła swój dar.

Musiała z niego zrezygnować
musiała to dla siebie zachować.

Choć tęskni za dnia
wśród miłości wad.

Znalazła w nim lek,
na swój niepojęty gniew.

Bo łatwiej jest oddychać
powietrzem bez niego.

Gdy wokół pełno bodźców
rozstawiających umysł po kątach.

Serce na ścianie rozmazane
myśli rozwiane po dywanie.

Oczy wędrują po dźwiękach
w oparach słów toczy się tęcza.

I mąci, i korci
męczy i dręczy.

Woła o resztki zgodności
nad rozlanym skrawkiem nieba.

Które było tak jej osobiste,
było istnie czyste.

Taka była szczęściem owiana
jakby pachniała rosą.

Było to dla niej połową jej końca
kiedy uznała, że będzie biegła do słońca.

Skrzydła jej się rozkleiły
od ciepła się stopiły.

Leciała tak wysoko
marzeniami nad skałami.

Pamiętam co do dnia
jak rozbił jej świat.






środa, 22 lutego 2012

Pokuta

Zakryła wszystkie rany
porzuciła stare plany.

proch w proch
grzech za grzech
żal za żal
gniew za gniew

Jest prochem
i w proch się zmieni.

krew za krew
dłoń w dłoń
grom za grom
ząb za ząb

Powinna się ukorzyć
powinna się pokłonić.

twarzą w twarz
słowem za słowo
krokiem w krok
tonem w ton

Ona ma talent do błędów
jest w ciągłym rozbiegu.

wolnością za wolność
wolą za wolę
prawdą za prawdę
obroną za obronę

W pokucie trwa,
za grzechy, owocu zła.






niedziela, 19 lutego 2012

Dominująca siła

To ta tęsknota za nim nie pozwala mi kochać
każdą część życia mi oddala
i łamie mi serce, oddala coraz więcej.

Nie chcę już robić zamieszania,
potnij wspomnienia, zrzucając
nas w przepaść, skończmy ten etap.

Dominuje nade mną
i trzyma mnie w ramionach
taka bezpieczna a jednocześnie oddalona.

Perfekcyjnie zaplanowała dzień
dzięki niemu odkryłam tą więź,
od niego zależy mój sen.

Widziałam w nim barwy i dźwięki
dostrzegłam to wszystko naraz
kiedy zakochałam się bez pamięci.

A dziś z perspektywy czasu
mogę tylko marzyć, że
to wszystko mogło mi się zdarzyć.

Ta miłość, mogła być moja
mogła mnie wołać
i trzymać przy życiu.

Widziałam ją w słowach
dostrzegałam w niebyciu
musiała być przecież w ukryciu.

Zerwała się więź
pokonał mnie lęk
oddałam mu swoją część.

Choć nadal czuje niepokój
byłam przy nim
byłam tam gdzie on, nic wokół.

Kazał mi patrzeć w gwiazdy
gdy mnie obejmował
tonąć mogłabym, w jego ramionach.

Zapomnieć nie potrafię, a żałować nie mam czego
był jedynym, w którym się zatraciłam na zawsze.
Chociaż zostałam sama, w ciemności i sile uczuć do niego.














wtorek, 14 lutego 2012

V

Napiszę tylko kilka słów,
bo nie wiem 
jak wyrazić miłość,
do Ciebie. 

Napiszę tylko kilka słów
bo kartek nie starczy,
by napisać słowa ważne 
a czasem kartek nawet nie wartych.

Ale tylko tak 
potrafię wyrazić co czuję, 
więc napiszę je starannie
wietrznym piórem.

Jesteś częścią mojej świadomości
i jest mi lżej myśląc, że jest.
Gdzieś obok
jesteś jak obłok.

Towarzyszysz mi co dnia.
Jesteś jak na mojej twarzy łza.
Cierpię bo czuję
tęsknie, mało Cię widuję.

Chciałabym dotknąć
opuszkami palców
Twojej twarzy
to wciąż mi się marzy.

Bo jestem beznadziejnie
zakochana w swych działaniach
dramatyczno- niekonsekwentna,
zamknięta w swych lękach.

I jest mi już wszystko jedno
rozegram to po swojemu
bo kiedy zostaje sama
usta mi schną, w czterech ścianach. 









sobota, 11 lutego 2012

Uderza do głowy

Szumi mi w głowie jak dobre wino
szkoda, że nie ulatuje na drugi dzień z organizmu
i nie znika, do następnej okazji,
bo to całkowicie komplikuje sprawy.

Chciałabym mieć już na zawsze
jego obraz przed oczami,
jak fotografię, którą mogłabym ze sobą zabrać
wszędzie tam, gdzie byłabym samotna.

Nie brakowałoby mi już
ciepła i zielonego tła,
które ogrzewa duszę.
Choć jego zawsze będzie brak.

Już nie mogę wykonać tego jednego kroku
w jego stronę, bo utraciłam tarczy obronę.
A to oczekiwanie niszczy do cna,
wypijam czwarty kieliszek, do dna.

I nie mam zamiaru  być duchem
utraconej miłości, której tak bardzo chciałam.
Choć nie mogę oderwać wzroku od niego
za bardzo ufna słowom i dźwiękom, od lat.

Więc to jest ta moja droga na świat
którą wolnością nazwał mój brat.
Uwielbiam ten słodki smak
wabi mnie choć boli a jego, i tak brak.

Wypijam kolejny łyk wina
to nie chcę mnie puścić, wciąż mnie trzyma.
Trzyma przy życiu choć słabnę,
uczucia spadły na mnie, tak nagle.

I nie potrafię się im przeciwstawić
byłabym chyba ze skały.
Choć co dzień, tworzą się nowe rany
goją je słowa i dźwięki, przechowywane w pamięci.

Zegar wybija kolejne godziny na raz,
na te wspomnienia kończy się czas.
A ty jak to wino, uderzasz do głowy i szkodzisz
ja chcę już skończyć je sączyć.

Brak miejsca na łzy
już dosyć tych chwil
dość wypitych dni.
Czas nie czeka czas ucieka.

Zrodzona ja, z upływu lat.
Zrodzony on, z bajecznych ksiąg.












czwartek, 9 lutego 2012

Jestem za blisko, żeby mu się śnić - Wisława Szymborska

Jestem za blisko, żeby mu się śnić.

Nie fruwam nad nim, nie uciekam mu
pod korzeniami drzew. Jestem za blisko.
Nie moim głosem śpiewa ryba w sieci.
Nie z mego palca toczy się pierścionek.
Jestem za blisko. Wielki dom się pali
beze mnie wołającej ratunku. Za blisko,
żeby na moim włosie dzwonił dzwon.
Za blisko, żebym mogła wejść jak gość,
przed którym rozsuwają się ściany.
Już nigdy po raz drugi nie umrę tak lekko,
tak bardzo poza ciałem, tak bezwiednie,
jak niegdyś w jego śnie. Jestem za blisko,
za blisko. Słyszę syk
i widzę połyskliwą łuskę tego słowa,
znieruchomiała w objęciu. On śpi,
w tej chwili dostępniejszy widzianej raz w życiu
kasjerce wędrownego cyrku z jednym lwem
niż mnie leżącej obok.
Teraz dla niej rośnie w nim dolina
rudolistna, zamknięta ośnieżoną górą
w lazurowym powietrzu. Ja jestem za blisko,
żeby mu z nieba spaść. Mój krzyk
mógłby go tylko zbudzić. Biedna,
ograniczona do własnej postaci,
a byłam brzozą, a byłam jaszczurką,
a wychodziłam z czasów i atłasów
mieniąc się kolorami skór. A miałam
łaskę znikania sprzed zdumionych oczu,
co jest bogactwem bogactw. Jestem blisko,
za blisko, żeby mu się śnić.
Wysuwam ramię spod głowy śpiącego,
zdrętwiałe, pełne wyrojonych szpilek.
Na czubku każdej z nich, do przeliczenia,
strąceni siedli anieli.

Wisława Szymborska- Kot w pustym mieszkaniu


Umrzeć — tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać się między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.

środa, 8 lutego 2012

Stracone ja

I oszukało mnie serce
i zatrzymało się serce.
Myślałam, że nigdy nie przestanie bić
a przestałam dziś żyć.

Oszukałeś mnie miły
dałeś mi świat na niby.
W oczach miałeś strach
poddałam się, upadłam na piach.

Zgubiłam wszystkie twoje rysy
potłukły się a potem zatarł je czas
już i mnie dopadł strach.

Umarłam po cichu.
Umarłam bo żyć nie mogłam.
Umarłam zwyczajnie,
bez łez wylanych na świeże rany.

I upadły mury
niebo zakryły ciemne chmury
skończył się świat
dla tamtej mnie,
od tak.




poniedziałek, 6 lutego 2012

Początek

Dla niego nie była nic warta
nie była też barwna,
bezbarwna i marna,
teraz jest słaba i martwa.

Wyrwałeś jej serce, nie potrafiłaby
przecież bez niego żyć wiecznie.
Wyborem była ucieczka
od jego głosu, serca i oczu ucieczka.

To była długa podróż
miała się nauczyć zasad,
wyborów życia wzorów
sposobu określenia nowych torów.

Odnalazła swoje ja
poszła w świat
gonić marzenia
szukać spełnienia.

Odeszła na zawsze
bo wierzyła, że to nowy początek
Bo czego oczy nie widzą
tego sercu nie żal.








niedziela, 5 lutego 2012

sobota, 4 lutego 2012

Wir życia

Biegnę nie mam czasu na postoje
ludzie patrzą na to z niepokojem
widzą we mnie kogoś kim nie jestem
bo kolejne moje dni to przestrzeń
wypełniona z twoich resztek.

Mijam tłum bezmyślnych osób
mrozi mnie ich nieustanny spokój
chciałabym znaleźć na nich sposób
by powstrzymać wszystkich wokół.

Myśli krążą w mojej głowie
czy zdarzę, w ideały nie zwątpię
bez ciebie w tym świecie
czuję się bezbronnie.

Niepotrzebne korytarze
podążam w ciemności wolniej.

Bez ciebie
moc mi słabnie
bez ciebie
moc gaśnie.

Biegnę nie mam czasu na czekanie
wsłuchuję się w ludzi wołanie
widzę ich jak błądzą, wątpiąc
aniołowie na ziemię niech zstąpią
może wtedy już nigdy nie zbłądzą.

Mijam dziewczynkę smutną,
ma taką rączkę malutką
bez domu, bez lat
mija mnie w ten przedziwny czas.

Wiem, że kiedyś byłam inna
nie byłam niczego winna
choć wolność ma swoje granice
chciałam je przekraczać jak diablice.

Nie chciałam żeby zawładną mną strach
nie mogłam się wtedy bać.
Nikt nie czekałby i nie chronił
nie przyśniłby się i by nie obronił.

Byłam tylko ja
bez ciebie
bez szans
ciebie wciąż mi było brak.

Dziś biegnę nie mam czasu na postoje
ludzie patrzą na to ze spokojem
już nie widzą we mnie kogoś kim jestem
bo kolejne moje dni to przestrzeń
wypełniona z twoich resztek.

Nie wiem jak to mam zatrzymać
wybieram złą drogę do ucieczki
bo nie mogę tego wytrzymać
widziałam w tobie tą osobę

która ochroni
która śni się
która obroni
i zatrzyma.

I kiedy straciłam już nadzieję
przyszedłeś.
Odzyskałam moc
przeżyłam.
Dziś oddaje wszystko na wskroś.

Choć nie wiem gdzie serce moje się podziewa
wierzę, że odnalazło właściwą drogę.
bo nie potrafię zrozumieć co wydarzyło się w głowie
co sprawiło, że odnalazłam siebie w tobie.

Ludzie patrzą na mnie i nie widzą,
Ludzie słuchają co mówię i nie słyszą
Są ze mną choć tego nie odczuwam
Są nieobecni a może to ja sprawiam wrażenie takiej?

Biegnę nie mam czasu na postoje
niczego już ode mnie się nie dowiesz
co czuje
co myślę, co mówię.

Po tobie uciekam w cierpienie
w wir życia, bo chcę takiego życia
chcę czuć jak pot ścieka mi po czole
i krew w żyłach płonie.