czwartek, 21 kwietnia 2011

W samym środku ja

Ktoś czekał by ją spotkać,
na pewno chciał ją poznać.

Wyszła na chwilę, tak bez powodu.
Żyła długo, samotnie w świecie pozorów.

Miała być tam sama
on nie miał takiego prawa.

Widziałam to spotkanie,
miałam przed oczami ich poznanie.

Jej świat poukładanych warstw
zapisanych uczuć w harmonijny takt.

Zmienił się tym spotkaniem,
zburzył się tym poznaniem.

Nie miała wyboru musiała pozbyć się nałogu
pozbawiła go honoru.

Nadszedł uczuć kres
włamał się jak wściekły pies.

I znów przyszła zima, pokryła jej twarz,
pokryła ich, dziś tak mi ich brak.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Marionetka

Uświadomiona do siebie rzekła:

Żyjesz w tamtym świecie
a czas wciąż mija.


Zamknięta w czterech ścianach,
szukasz rozwiązania w zdaniach.


Czujesz jakby ktoś wyrwał ci serce,
choć czujesz jak bije.


Byłabyś wdzięczna za oddanie go w całości,
by móc tylko, zapomnieć, o jego obecności.


Wyjęty rok z życia tak właśnie ci mija,
a pustka narasta w milach.


Przeszło to obok was, przeoczyłaś właściwy czas,
nie pokochasz już drugi raz.


Istnieją dni w których umiera nadzieja, 
a twoja miłość się zmienia.


Wypala się rana bo
kolejne dni jak w teatrze - dramat.


W końcu stajesz się marionetką w pozytywce,
wygrywasz smutną melodię.


Wracasz do początku jego istnienia
a on nakręca ten schemat.


Kręcisz się w koło, a przecież już tutaj kiedyś byłaś
na pewno tego nie zmyśliłaś.


Zagłębiasz się w szczegół, na którym ci zależy.
Mogłabyś oddać wiele, by tylko go szerzyć.


Boisz się wentylacji uczuć
i każdej uronionej łzy wzruszenia.


Reakcja na te zmiany uderza w niepewność,
wprowadzając cię w zamęt.


Wnet tracisz głowę gdy kurz cię pokrywa,
i wtedy gdy wiesz już, że to była kpina.


Nakręcona znów tańczysz w neonach świateł,
bo on obserwuje, jesteś idealna bo on się wpatruje.


Choć zamknięta w starym pudełku,
zamknięta jesteś w uczuciach do jego serca, osobowości i wdzięku!


Uświadomiona ponownie westchnęła:


Skazana jesteś na zamknięcie,
na swych uczuć odejście.





poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Oczy


Usłyszała głośny krzyk.
Wybiegła, otworzyły się drzwi.
Biegła co sił,
ktoś przeraźliwie wył.
Upadła na krzewu pień.
W dłoni wbity był cierń
Utraciła swoją zgodność,
i nagle straciła przytomność.
W końcu podniosła twarz.
A ból nie mijał,
nie mogła już tego zatrzymać
Był wszechobecny, w niej i tak jak ten cierń,
siedział głęboko, ujrzała w nim czyjeś oko
Uciekała,
co chwilę traciła mocy siłę.
Zrozumiała nagle, że zna to spojrzenie,
pełne cierpienia w nich zatopienie.
Znalazła sprawcę, którym się stała,
zamknęła te drzwi, ucichły wołania.