wtorek, 23 czerwca 2020

21:10

Nie chcę Cię stracić ze wzroku.
Przytulam i całuje.

Mocno trzymam za rękę,
już bardzo tęsknię.

Kocham Cię.
Miłuje.

Pachniesz oliwką i deszczem.
Zostań tu z nami jeszcze.

Byłeś tutaj zawsze.
Odszedłeś tak nagłe.

Pamiętam jak, ogrywałeś mnie w warcaby.
Nie dawałam ze złością sobie rady.

A Ty
kochałeś mnie, za nic.

Palce lewej ręki skrzywiłeś przy budowie domu.
Jesteś, w każdym zakamarku: w oknie, ogrodzie, pokoju.

Kto teraz rozplącze lampki na choinkę?
Kto zaśpiewa piosenkę?
Kto opowie o wojnie i pokoju?
Przewidzi pogodę?
Postawi do pionu?
Kto przypomni zasady drogowe?

Dziś runął nasz świat cały.
Kiedy Twój oddech ustał.
Zamarły Twoje Usta.

Byłeś Filarem.
Budulcem.
Ostoją.

                 ***

Był tutaj jeszcze przed chwilą.
Trzymałyśmy go za rękę.
Kiedy dzień zmienił się w noc
tak po prostu odjechał,
w nową drogę, do Bożego domu.

poniedziałek, 22 czerwca 2020

Taka Miłość

Mił-ość utknęła mi w gardle
a cały czas miałam ją na końcu języka.

Czekałam na odpowiedni moment
by mieć nad nią kontrolę.

Usiadłam na ziemi czekając na nią.
Przyszła i zasiała w sercu niepokój.

Ty mnie masz.
Ja mam Ciebie.

Kochasz mnie.
Ja Ciebie.

Chwyciłam ją
tak delikatnie, że wypadła mi z rąk.

Płomienna twarz blednie, niczym drobna świeca.
Utraciłam siebie, utraciłam tajemnicę.

Zabawna ta  moja "miłość"
niczym "lalka" wymknęłam się z Twoich dłoni.

Co ze mną zrobiłaś?
Co dziś czuję?

Oszukała mnie.
Oszukałam Cię.

Nie wiem dokąd iść.
Mam iść do Niego czy do siebie?

Czas zgasił iskry tlącego nas ognia
kręgosłup pokrył się chłodem jego rdzenia.

Pamięć Nas,
jest w Nas.

Boli mnie sumienie.
Doprowadza do szaleństwa jego pragnienie.

Złamię mu serce
szkoda, że nie nadstawi kości.





czwartek, 18 czerwca 2020

Amsterdam

Chodzę uliczkami jak z bajki.
Mijam zwiedzone muzea, fasady
przechodzę przez zdobione bramy.

Wszystko tu dla mnie jest takie obce.
Moje myśli w tym mieście są modne.
Wolność mym domem,
Wolność serca falochronem.

Myślę o dziewczynie z obrazu.
Jej suknia uszyta z aksamitnego materiału.
Jej twarzy smutna, choć piękna.
Dumna ona, tak jak ja zawzięta.

Mijam turystów z całego świata.
Czy oni też szukali tego obrazu?
Czy przestrzegają nakazów?

Dzień zamieniasz mi na noc
i staję się ciemność.

I odtąd wszystko przestaje być ważne.
Jakby nie miało już nigdy być jutra.
Jakby czas nie był wartością nadrzędną.

Te dni są chwilą, którą mogę złapać.
Sądziłam, że jej długość nie ma wymiarów.
Kształt ich bowiem i rozmiar zmienia się pod wpływem uczuć ludzi w nich uczestniczących.

Na centraal station młodzi ludzie kradną swoje uczucia.
Gapię się na nich bezwładnie.
Nie czekając metra ani jutra.

Ta młodości.
Ta miłość.
To radość jutra.

Widzę twarze w odbiciu wody.
Uśmiech próbuje odnaleźć jednej osoby.
Znów spędzę te noc samotnie.
Jest piękna i zimna,
Przechylam kolejną lampkę białego wina.

To miasto nie ma końca.
Ulicę, kanały
Kamieniczki,
Bary.

W blasku wody
odbicia czerwonych latarni,
katedr,
I ja.
Niczyja.
Po raz kolejny czuję
jaka naprawdę jestem,

samotna.