Myśli trwałe w mojej głowie
znowu zasnąć nie pozwalają, bowiem
przeniknęły do umysłu, w którym
zawładnęły wszechobecne bzdury.
Napływają wciąż z powietrza
mam pewność nie jestem tu bezpieczna
owe "one" dręczą nocą i każą decydować,
głową kierować tak by czas zmarnować.
W ciszy zegar wybija godzinę, której
umysł nie oczekuje a
oko ciemności obserwuje
wątków minionych zdarzeń wypatruje.
Wtulam twarz w poduszkę wspomnień,
tonę w mętnych wodach zwątpień,
płynę wzdłuż swojego ciała,
niepojętego niczym wiara.
Miasteczko pogrążone w zimowym śnie,
śni spokojnie, a ja wybudzam się powolnie
znowu nie śpię, oddycham niespokojnie
bezsenność porywa moją duszę ponownie.
wtorek, 30 listopada 2010
wtorek, 23 listopada 2010
Świecie mój
Świecie mój spróbuj poznać
Świecie mój spróbuj zostać
Świecie mój bądź natchnieniem
Świecie mój bądź mi zbawieniem
Świecie mój nigdy nie zawiedź
Świecie mój nigdy nie zawierz
Świecie mój oddaj powietrze
Świecie mój oddaj co zechcę.
sobota, 20 listopada 2010
Wiatr w żagle!
Spienione morze
a my dryfujemy po nim o nocnej porze
przypominasz mi tańczącego afrykańskiego wojownika
co tańczy do księżyca.
Stoję dość pewnie na mokrym i śliskim pokładzie
a ty przypinasz się liną,
chcesz wspiąć się na maszt
przypinasz starannie żagle.
Dajesz znać ruchem głowy,
7 sekund, już jesteś na górze, gotowy.
Błyszczące w blasku księżyca ogromne żagle
wypełniają się wiatrem.
Marzenia płyną z nami
wylewamy nietrwałe myśli poza nami.
Jedno spojrzenie w twoją stronę
wokół odczuwam już spokój moją obronę.
Żadne oko świata nie spogląda
w twoje oblicze, tak jak to czyni
moje spojrzeń przeszycie.
Z każdej twojej miny, z każdego
spojrzenia odczytuje hasła,
definicję wartą przyrzeczenia
wszystkiego co będzie, na samym dnie oceanu serca.
Noc już się nam kończy
słońce wychodzi na zewnątrz by
zranić ciemność.
Choć była nam przychylna musi odejść
zostawić nas samych
aż kiedyś powróci i znów da się w sobie zakochać
tak czas pięknie rozplanować...
Łódka odpłynęła,
wojownik gdzieś zniknął,
księżyc zamienił się w słońce palące,
a ja usiadłam tu na skraju lasu.
Wsłuchiwałam się w śpiewu ptaków,
czekałam na tę chwilę
by znów zanurzyć głowę w ciemności, które
są mi niezbędne bo bez nich
powietrzem się dławię i tracę mocy wiarę.
a my dryfujemy po nim o nocnej porze
przypominasz mi tańczącego afrykańskiego wojownika
co tańczy do księżyca.
Stoję dość pewnie na mokrym i śliskim pokładzie
a ty przypinasz się liną,
chcesz wspiąć się na maszt
przypinasz starannie żagle.
Dajesz znać ruchem głowy,
7 sekund, już jesteś na górze, gotowy.
Błyszczące w blasku księżyca ogromne żagle
wypełniają się wiatrem.
Marzenia płyną z nami
wylewamy nietrwałe myśli poza nami.
Jedno spojrzenie w twoją stronę
wokół odczuwam już spokój moją obronę.
Żadne oko świata nie spogląda
w twoje oblicze, tak jak to czyni
moje spojrzeń przeszycie.
Z każdej twojej miny, z każdego
spojrzenia odczytuje hasła,
definicję wartą przyrzeczenia
wszystkiego co będzie, na samym dnie oceanu serca.
Noc już się nam kończy
słońce wychodzi na zewnątrz by
zranić ciemność.
Choć była nam przychylna musi odejść
zostawić nas samych
aż kiedyś powróci i znów da się w sobie zakochać
tak czas pięknie rozplanować...
Łódka odpłynęła,
wojownik gdzieś zniknął,
księżyc zamienił się w słońce palące,
a ja usiadłam tu na skraju lasu.
Wsłuchiwałam się w śpiewu ptaków,
czekałam na tę chwilę
by znów zanurzyć głowę w ciemności, które
są mi niezbędne bo bez nich
powietrzem się dławię i tracę mocy wiarę.
wtorek, 16 listopada 2010
Usta, Ciało, Serce, Mowa
Oczy obserwują bacznie ziemie
Uczy nasłuchują to jedyne brzmienie.
Serce biję w rytmie dźwięków
Dłonie wyczuwają ruch drżenia, lęku.
Ramiona prostują się jak wiatraki
Nogi uwite, jakby zrobione z waty.
Nos powietrze chowa w mowie
Usta oczekują, co dziś powie?
Umysł każde słowo analizuje
Zachowaniem swoim steruje.
Ciało wykonuje szybkie zwroty
Instynkt kieruje na wysokie obroty.
Pamięć odnajduje zapisane wartości
Myśl przywołuje te, o wysokiej jakości.
Słowa płyną godzinami
Odczytuję je nocami.
A gdybym tak mogła wszystkie te części powyjmować i całkowicie rozkompletować?
Usta, Ciało, Serce, Mowa
Umysł, Oczy, Ręka, Noga.
Człowiek taki:
nie Chodziłby,
nie Kochał,
nie Cierpiał
i nie miał Serca...
Uczy nasłuchują to jedyne brzmienie.
Serce biję w rytmie dźwięków
Dłonie wyczuwają ruch drżenia, lęku.
Ramiona prostują się jak wiatraki
Nogi uwite, jakby zrobione z waty.
Nos powietrze chowa w mowie
Usta oczekują, co dziś powie?
Umysł każde słowo analizuje
Zachowaniem swoim steruje.
Ciało wykonuje szybkie zwroty
Instynkt kieruje na wysokie obroty.
Pamięć odnajduje zapisane wartości
Myśl przywołuje te, o wysokiej jakości.
Słowa płyną godzinami
Odczytuję je nocami.
A gdybym tak mogła wszystkie te części powyjmować i całkowicie rozkompletować?
Usta, Ciało, Serce, Mowa
Umysł, Oczy, Ręka, Noga.
Człowiek taki:
nie Chodziłby,
nie Kochał,
nie Cierpiał
i nie miał Serca...
niedziela, 14 listopada 2010
Koncepcja
Koncepcja jest
dość prosta
chcę zamieścić kolejnego posta.
Dziś o uczuciach nie napiszę
w kolejnym coś zawrę,
może o tym nadpiszę?
Codziennie mogłabym pisać te słowa
choć wiem to,
cierpi przy tym mowa.
Stal pióra mnie kusi
i ostrze zdobi
dłoń mi po zeszycie brodzi.
Wylałam już cały atrament
choć dodam,
że mogłam nim pomalować parlament.
Jedna kwestia spać nie pozwala
wszystkie niezapełnione stronice
walczą o miejsce, o moje odbicie.
Jedno w co wierzę i to podpowiem
Pisać jest warto, to nawet pomaga
kiedy człowiek z człowiekiem się zmaga.
dość prosta
chcę zamieścić kolejnego posta.
Dziś o uczuciach nie napiszę
w kolejnym coś zawrę,
może o tym nadpiszę?
Codziennie mogłabym pisać te słowa
choć wiem to,
cierpi przy tym mowa.
Stal pióra mnie kusi
i ostrze zdobi
dłoń mi po zeszycie brodzi.
Wylałam już cały atrament
choć dodam,
że mogłam nim pomalować parlament.
Jedna kwestia spać nie pozwala
wszystkie niezapełnione stronice
walczą o miejsce, o moje odbicie.
Jedno w co wierzę i to podpowiem
Pisać jest warto, to nawet pomaga
kiedy człowiek z człowiekiem się zmaga.
sobota, 13 listopada 2010
echo
Zostawię te sprawy wypełniające codzienność.
I przejdę obok nich, na ciele czując chwiejność.
Zagłębię się w lesie, cichym, samotnym
jak myśli, których pragnęłabym się pozbyć.
Zostawię je za sobą, odejdę daleko by tylko
poczuć powietrze, tak czyste i wieczne.
Zostawię marzenia wypełniające mnie całą, po brzegi.
I przejdę się wokół rzeki, krętej i pewnie zaklętej.
Zajrzę w taflę, bo chcę się przekonać co skrywa,
co przede mną chowa?
Wychylę głowę ostrożnie, zerknę z oddali
ale jakby zachłannie tak szybko na fali.
Dostrzegam w kącikach uśmiechu ślad
których ustom zawsze było brak.
Oczy zabłyszczały,
jakby znalazły sens, w odbiciu swojej barwy.
Kosmyków kilka poszybowało w górę, radośnie,
pełne słońca zalśniły na wietrze
Usłyszałam echo słów kilku, o których jeszcze nie słyszałam
były takie prawdziwe jak to powietrze którego potrzebowałam.
Zapomniałam o rzece, o chwili wytchnienia
pobiegłam za głosem, za głosem milczenia.
I przejdę obok nich, na ciele czując chwiejność.
Zagłębię się w lesie, cichym, samotnym
jak myśli, których pragnęłabym się pozbyć.
Zostawię je za sobą, odejdę daleko by tylko
poczuć powietrze, tak czyste i wieczne.
Zostawię marzenia wypełniające mnie całą, po brzegi.
I przejdę się wokół rzeki, krętej i pewnie zaklętej.
Zajrzę w taflę, bo chcę się przekonać co skrywa,
co przede mną chowa?
Wychylę głowę ostrożnie, zerknę z oddali
ale jakby zachłannie tak szybko na fali.
Dostrzegam w kącikach uśmiechu ślad
których ustom zawsze było brak.
Oczy zabłyszczały,
jakby znalazły sens, w odbiciu swojej barwy.
Kosmyków kilka poszybowało w górę, radośnie,
pełne słońca zalśniły na wietrze
Usłyszałam echo słów kilku, o których jeszcze nie słyszałam
były takie prawdziwe jak to powietrze którego potrzebowałam.
Zapomniałam o rzece, o chwili wytchnienia
pobiegłam za głosem, za głosem milczenia.
wtorek, 9 listopada 2010
Ja i mój pan
Znów siedzę w pokoju patrzę przez okno
wszystko czego dotknę zamienia się w rzeczy dość nieistotne
Kiedy znikam i oddalam się
więcej czuję, nie mylę godzin ani dni
Znów uciekam w ten cień
myśli wciąż wołają mnie
Znów wkraczam w ten przedziwny stan
który rozumiem ja i mój pan
Znowu sama, nie liczy się nic
zamykam oczy, otwierają się drzwi
Wolni w ten czas
wolni od mas
Może kiedyś wyłączę ten ton
może kiedyś wyłączą mi prąd
Istotne bym była prawdziwie szczęśliwa
sprawia to ona, dumna, taka nieodgadniona
Nie pragnę nic więcej, prócz tych kilku dźwięków
wbitych w te ściany, które chronią i ranią
wszystko czego dotknę zamienia się w rzeczy dość nieistotne
Kiedy znikam i oddalam się
więcej czuję, nie mylę godzin ani dni
Znów uciekam w ten cień
myśli wciąż wołają mnie
Znów wkraczam w ten przedziwny stan
który rozumiem ja i mój pan
Znowu sama, nie liczy się nic
zamykam oczy, otwierają się drzwi
Wolni w ten czas
wolni od mas
Może kiedyś wyłączę ten ton
może kiedyś wyłączą mi prąd
Istotne bym była prawdziwie szczęśliwa
sprawia to ona, dumna, taka nieodgadniona
Nie pragnę nic więcej, prócz tych kilku dźwięków
wbitych w te ściany, które chronią i ranią
niedziela, 7 listopada 2010
Bomba w moim mózgu
Zegar tyka, czas zanika
nieuchwytne gołym okiem
barwne wizje przyciągają wzrok.
Czym ten fragment co wypełnia nam życie?
wobec przeszłości utraconych wartości?
Czym że jesteśmy wobec zwątpienia?
Czym bez miłości, pasji, do nauki dążenia?
To ten świat trwałych myśli
migotania znaczeń, nietrwałych wyobrażeń.
Ciągła gonitwa dążenie do celu
nie daje przystanąć, zwolnić, w pośpiechu.
Czym że jesteśmy wobec wieczności?
Czym wobec bram ciemności?
To jestem ja, czy tylko to mi się śni?
obrazy zmieniają się tak szybko jak film.
Czemu spotykam ludzi na drodze
którzy tworzą życie moje?
Budują mnie w całość
tak jak buduję się lojalność.
Czasem zdarzają się ubytki
bywają pomyłki.
To ten świat w którym bywam
który mnie chowa i skrywa.
Nie mam gotowych rozwiązań
mam masę pytań i żądań.
nieuchwytne gołym okiem
barwne wizje przyciągają wzrok.
Czym ten fragment co wypełnia nam życie?
wobec przeszłości utraconych wartości?
Czym że jesteśmy wobec zwątpienia?
Czym bez miłości, pasji, do nauki dążenia?
To ten świat trwałych myśli
migotania znaczeń, nietrwałych wyobrażeń.
Ciągła gonitwa dążenie do celu
nie daje przystanąć, zwolnić, w pośpiechu.
Czym że jesteśmy wobec wieczności?
Czym wobec bram ciemności?
To jestem ja, czy tylko to mi się śni?
obrazy zmieniają się tak szybko jak film.
Czemu spotykam ludzi na drodze
którzy tworzą życie moje?
Budują mnie w całość
tak jak buduję się lojalność.
Czasem zdarzają się ubytki
bywają pomyłki.
To ten świat w którym bywam
który mnie chowa i skrywa.
Nie mam gotowych rozwiązań
mam masę pytań i żądań.
sobota, 6 listopada 2010
Nie będę
Nie będziesz moim światem
nie będę eksponatem
ni żadnym duplikatem
Nie zrobisz co zechcesz, choć wiem
panujesz nade mną
Nie będziesz mą głową
nie będę nagrodą
ni żadną osłodą
Nie gotów na zmiany?
znajdź w sobie odpowiedź
Co zrobisz?
co powiesz?
Przyjmę wszystko
tylko, już odejdź.
nie będę eksponatem
ni żadnym duplikatem
Nie zrobisz co zechcesz, choć wiem
panujesz nade mną
Nie będziesz mą głową
nie będę nagrodą
ni żadną osłodą
Nie gotów na zmiany?
znajdź w sobie odpowiedź
Co zrobisz?
co powiesz?
Przyjmę wszystko
tylko, już odejdź.
Ta trudność
To niby proste wyrzucić coś
co minęło
co było, co zniknęło.
To niby proste pomyśleć
co można zmienić
co da się takiego wymienić.
Pamiętam te próby wyrzucenia myśli z zakamarków, których
trudno wywabić, przekonać by chciały odejść,
zrezygnować z chodzenia po głowie,
rzucania oskarżeń, błagania o spowiedź.
To niby proste powiedzieć co myślisz
co czujesz, w co wierzysz
co pragnąłbyś zmienić.
Dawałeś z siebie wszystko co mogłeś nie szczędząc sił, tylko
by znaleźć rozwiązanie na dręczące pytanie
znów głowa wołała pytając o drogę
co wybrać, co robić, skradają się myśli męczące, odpowiedź.
To niby proste ci pomóc
co zrobić z tą głową
by pokonać smutek który jest w tobie.
To niby proste lecz słowa są ulotne
nie zmienią nic w tobie.
Tylko ty możesz to uczynić
przebaczyć, zapomnieć, zrozumieć.
co minęło
co było, co zniknęło.
To niby proste pomyśleć
co można zmienić
co da się takiego wymienić.
Pamiętam te próby wyrzucenia myśli z zakamarków, których
trudno wywabić, przekonać by chciały odejść,
zrezygnować z chodzenia po głowie,
rzucania oskarżeń, błagania o spowiedź.
To niby proste powiedzieć co myślisz
co czujesz, w co wierzysz
co pragnąłbyś zmienić.
Dawałeś z siebie wszystko co mogłeś nie szczędząc sił, tylko
by znaleźć rozwiązanie na dręczące pytanie
znów głowa wołała pytając o drogę
co wybrać, co robić, skradają się myśli męczące, odpowiedź.
To niby proste ci pomóc
co zrobić z tą głową
by pokonać smutek który jest w tobie.
To niby proste lecz słowa są ulotne
nie zmienią nic w tobie.
Tylko ty możesz to uczynić
przebaczyć, zapomnieć, zrozumieć.
piątek, 5 listopada 2010
Rosa
Miłość moja ginie, jak nocna rosa
twoje serce fałszywe wybrałam do odrzucenia
To co do ciebie teraz czuje to całkowita obojętność
nie staraj się zmieniać, twoja duma jest nie do zniesienia
Gorzka jest szczera prawda choć leczy rany
jestem taka oziębła, mam serce do wyrzucenia
Wypełniałeś moje serce nadzieją
by wkrótce zepchnąć w otchłań bezdenną
Rządzi tobą zawiść i pycha
skończę te słowa bo po tobie to spływa
Już to więcej się nam nie uda
straciło na wartości, skończyło na bezczynności.
twoje serce fałszywe wybrałam do odrzucenia
To co do ciebie teraz czuje to całkowita obojętność
nie staraj się zmieniać, twoja duma jest nie do zniesienia
Gorzka jest szczera prawda choć leczy rany
jestem taka oziębła, mam serce do wyrzucenia
Wypełniałeś moje serce nadzieją
by wkrótce zepchnąć w otchłań bezdenną
Rządzi tobą zawiść i pycha
skończę te słowa bo po tobie to spływa
Już to więcej się nam nie uda
straciło na wartości, skończyło na bezczynności.
Ostatnia taka próba
Teraz widzę to na nowo
moje drzewo wypuszcza znów korzenie
Teraz ustalam zasady
tak trudne, by poczuć co tracę
Teraz mogę być lepsza
każda sekunda to życie
Teraz nie mogę już się wycofać
odwrót nie wchodzi w grę
Teraz mogę być taka jak dawniej
więc podejmuję walkę
Teraz mogę to poczuć
jak wypala się na dłoni znak
Teraz krzyczę biegnąc jak najdalej
by zostawić za sobą wczorajsze dni
Teraz te dni zamarzę niezmywalnym mazakiem
by nie powracać do nich czasem
By nie podciąć znów marnych korzeni i nie zmienić tego
co już udało się zmienić.
moje drzewo wypuszcza znów korzenie
Teraz ustalam zasady
tak trudne, by poczuć co tracę
Teraz mogę być lepsza
każda sekunda to życie
Teraz nie mogę już się wycofać
odwrót nie wchodzi w grę
Teraz mogę być taka jak dawniej
więc podejmuję walkę
Teraz mogę to poczuć
jak wypala się na dłoni znak
Teraz krzyczę biegnąc jak najdalej
by zostawić za sobą wczorajsze dni
Teraz te dni zamarzę niezmywalnym mazakiem
by nie powracać do nich czasem
By nie podciąć znów marnych korzeni i nie zmienić tego
co już udało się zmienić.
wtorek, 2 listopada 2010
bóg i bogini
Otworzyły się korony ich serc
a ciała stały się jak kwiat róży
Kiedy połączyli dłonie
zanikła w nich dwoistość słońca i księżyca
Mądrość i siła zjednały
w nich wszystkie samotne marzenia
Złączyło się niebo i ziemia
mistyczne stały się zdarzenia
Dopełniła się przepowiednia
i gwiazdy się rozsypały
Zapaliły się wszystkie z nich
opadły już czary, które znalazły tych dwoje
Wkrótce odbyły się święte zaślubiny
bogini i boga.
a ciała stały się jak kwiat róży
Kiedy połączyli dłonie
zanikła w nich dwoistość słońca i księżyca
Mądrość i siła zjednały
w nich wszystkie samotne marzenia
Złączyło się niebo i ziemia
mistyczne stały się zdarzenia
Dopełniła się przepowiednia
i gwiazdy się rozsypały
Zapaliły się wszystkie z nich
opadły już czary, które znalazły tych dwoje
Wkrótce odbyły się święte zaślubiny
bogini i boga.
Cygaro, salsa, rum i pozory
Stoimy na małym balkonie
oddychasz natchniony
zapalasz cygaro
wypuszczasz dym nosem
Mówisz o życiu
o naszej przyszłości
wyczuwam zwątpienie
nietrzeźwe przyrzeczenie
Z pokoju dobiega muzyka
chwytasz moje dłonie
tańczymy w rytmie bicia
tych kilku dźwięków z ukrycia
Wyznaczasz mi drogę
chcesz być tylko ze mną
myślę co począć
bo nie wiem co robię
Wciąż tobą zachwycona
tobą urzeczona
wciąż jednak śmie wątpić
czy aby tobie przeznaczona?
W słabym świetle lamp widzę cienie
słyszę szelest zasłon
twoje westchnienie
sparaliżowana strachem tracę zwątpienie
Już jestem bezpieczna choć
wiem, że nie będzie trwać to wiecznie
spraw jednak by te pozory
nie były realne by nie nabrały znaczeń.
oddychasz natchniony
zapalasz cygaro
wypuszczasz dym nosem
Mówisz o życiu
o naszej przyszłości
wyczuwam zwątpienie
nietrzeźwe przyrzeczenie
Z pokoju dobiega muzyka
chwytasz moje dłonie
tańczymy w rytmie bicia
tych kilku dźwięków z ukrycia
Wyznaczasz mi drogę
chcesz być tylko ze mną
myślę co począć
bo nie wiem co robię
Wciąż tobą zachwycona
tobą urzeczona
wciąż jednak śmie wątpić
czy aby tobie przeznaczona?
W słabym świetle lamp widzę cienie
słyszę szelest zasłon
twoje westchnienie
sparaliżowana strachem tracę zwątpienie
Już jestem bezpieczna choć
wiem, że nie będzie trwać to wiecznie
spraw jednak by te pozory
nie były realne by nie nabrały znaczeń.
Subskrybuj:
Posty (Atom)