piątek, 28 grudnia 2012

love story


Chciałabym wiedzieć
gdzie ta miłość się znajduję.
Ja jej nie widzę
ja jej nie czuję,
nie mogę jej nawet dotknąć,
nie potrafię jej poczuć
nie potrafię zrozumieć.
Nie słyszę jej.
Słysze jedynie pewne słowa.
One jednak przychodzą z taką łatwością.
A przecież bez niej żyć nie umiem
bez niej tracę oddechu formę.
I nie potrafię zobaczyć amora
który wypełnia serca do pełna radością.
Ona nie podobna jest do niczego co znam,
nie mogę jej sobie wyobrazić
potrafię ją tylko wystraszyć.
Nie jest już Tobą,
bo Ciebie już tutaj nie widuję.
Nie jest Nim,
bo jego nie czuję.
A przecież każdy pragnie stać się potrzebnym,
nikt nie chcę być meblem zbędnym.
Nie wiem gdzie się znajdujesz
znaleźć Cię nie umiem.
Mam tylko nikłe wspomnienie
przezroczyste i wątpliwe marzenie.
Pewien zarys kompletnego człowieka
który ma takie piękne wnętrze.
Ale Ty jesteś kolejnym facetem bez twarzy
nie liczę już nieudanych prób i zdarzeń.
Nie czekam na romansy i odkrycia
czekam na love- story  z ukrycia.
Złamałam się i wypadłam z życia
pozostało mi tylko odliczać:
Nie potrafię
nie dostrzegam
nie widzę
nie czuję.
Kochać już chyba nie umiem.


środa, 12 grudnia 2012

W bieli

Śniezycek prószy i jakoś tak czas wolniej leci
lampeczki na oknie zawieszam i czekam
na pierwsze gwiazdecki co mnie oczarują
na pierwsze słowa, które mi świat odbudują.

Śniezycek bielusieńki na każdej małej gałęzi
radośnie podrygują zimowe płateczki
na każdej drobne życzenia
na każdej z nich małe pragnienia.

Śniezycek co przykrył  zmartwienia
zakrył co smutne i to czego już nie ma
na mojej buzi czekolada a w dłoniach śnieg
na zapas schowam do kieszeni by nie zapomnieć.

Nie zapomnieć o Świętach co magie rozsiewają
nasze serca rozgrzewają
od radości do miłości poprzez życzenia
składanie  w domach przy kominku, na drogach, na śniegu.

Śniezycek co cały świat otulił swoim ramieniem
chłodzi ludzkie ręce i nogi
prószy włosy starych i młodych,
topi się i marznie taki grudniowy dzień się nagle zmienia.

Nie zapomnę o rodzinnych Świętach
o ich cieple, zapachu pomarańczy i pierników,
lampkach z czerwonej jarzębiny i drzewach w puchu bieli
i jeszcze o tym czekaniu, czekaniu na opłatek i życzenia.

Śniezycek ochroni śniezycek obroni
zakopie w nim troski i zmartwienia
pokonam lęki i zwątpienia
obudzę się odrodzę, pokocham,  ze sobą pogodzę.

A gdy świat się obudzi z bieli
odnajdę inną małą radości w słońcu i zieleni
podołam bo świat narodzi się ponownie
wszystko się znowu rozkrzewi.











piątek, 16 listopada 2012

Obrazki

Wspólne zdjęcia, ręce w objęciach,
serca w sercach, 
serca lukrowane na krawędziach dni i chmur.
Współczesne pary na uczucia więzach
budują domy z kartek papieru.
Białe one i czyste, kruche i marne,
przezroczyste, blade niczego nie warte.
Przyglądam się im z góry. 
Widzę te maślane i ślepe oczy.
Zgubne te sprawy, szkody wielkie i nietrwałe.
Boję się przyszłości
boje się miłości.

czwartek, 15 listopada 2012

Powrót do zycia

Zamknęłam pewien fragment życia
nastała znowu cisza.

Wyrzuciłam ból i zgrzyt
nastanie radość kolejnych dni.

I znów przyjdzie niebo do mnie
spojrzy na mnie z lekkim półuśmiechem.

A ja je przeproszę za moją nieobecność
przeproszę za grymasy i złośliwości.

Za to czekanie, za nie witanie
za częste żale i załzawione oczy.

Zamknęłam dawno drzwi
wyrzuciłam klucze pozbyłam się niepewnych i smutnych dni.

Przyjdą gwiazdy i znów mnie pocieszą
nie będzie już ran, nie wróci tamten żal.

Zapomnę to imię i te słowa,
nigdy już go nie przywołam.

Wiatr porwał czarne dni
śnieg oprószył  stare sny.

W końcu oddycham
brakowało mi świadomego życia.


czwartek, 11 października 2012

Jeden dzień w tym mieście

Wracam do starego domu
na kanapie leżą pożółkłe fotografie
na ścianach wiszą obrazy w ramach,
na parkiecie stoły nakryte w zastawach.
Przyglądam się wszystkiemu z boku
nikt nie potrafi dotrzymać mi kroku.
Idę jak w ogień
śledzę wyłaniający się płomień.
Czuję, że znowu się sparzę
coś jednak iść dalej każe.
Ten strach
ten lęk
ten piach
ten śmiech.

Wracam do lat dziecięcych
mama przytula mnie do siebie i mówi:
jesteś moim szczęściem moim życiem.
Na twarzy maluje mi słońce
i prosi bym nie płakała bo to nie modne.
Wierze w jej słowa
wierzę, że tak żyć można.
Idę przez świat
mam znów dwadzieścia lat
i mgliście
i szaro
i smutno
i blado.


Wracam do wspomnień tych dalekich i tych z wczoraj
mam takie wrażenie, że powtarzam je w głowie,
znam je na pamięć i mogę wyrecytować każdą z liczb,
tą w której byłam słaba i tą lepszą  wersję mnie.
Co rusz buduję nową siebie,
dziś napisałam kolejny rozdział życia.
Zaplanowałam pierwszy rok
bym mogła dotrzymać tak szybki krok.
i biegnę
i gonię
i szukam jego
i znów się boję.

Wracam do rzeczywistości tego miasta
właściwie coś się zmieniło pomimo ulewnych w nim deszczy
jednego dnia odnalazłam radość w uśmiechu pewnego motyla
znalazłam go na samym dnie jego pięknej opowieści
był tam ukryty, schowany za konarami drzew i okiennic.
Przez tak długi czas nie mogłam go usłyszeć

ten głos wyrwał mnie z najczarniejszych dni, z głębi
ten ton 
ten dźwięk 
ten on
ten zew.







środa, 3 października 2012

Spowiana twarz

Najpierw znikną twoje dłonie
każdy kawałek twojego ciała zniknie z mojego pola widzenia
Potem znikną policzki,
uszy, usta i nos.
Oczy znikną na koniec,
twarz znajdzie się za otoczką cienkiej mglistej chmury,
serce i dusza uleci z pamięci tak
jak odlatują ptaki gdy znika na niebie błękit.
Uśmiech już nie ucieszy,
zostanie tylko niepewne wspomnienie mglistych myśli,
kilka rysunków,
kilkanaście wierszy i to przekonanie,
że gdybym nie musiała zapomnieć
nigdy nie wyrzuciłabym jej z pamięci.

poniedziałek, 24 września 2012

Chorągiewka

Szczęście mnie omija
jakby miało wielkie oczy.
Wciąż nie potrafię go złapać
nie potrafię go zaskoczyć.

W tym zwariowanym świecie,
nic już nie jest takie jak być powinno.
W tym zwariowanym czasie
wszystko znika nawet gdy jest widno.

A powinnam to wiedzieć,
powinnam mu już dawno powiedzieć,
że jest jedynym mężczyzną na świecie
na którego czekałam w tym lecie.

Nie poznaliśmy się nigdy wcześniej
nie spotkaliśmy, nigdy ze sobą nie byliśmy.
On był dla mnie wszystkim
na czym mi zależało, jeszcze.

Choć bez niego jestem nikła,
on beze mnie jest rycerzem.
Wiem, że ze mną byłby smutny
bo ja jestem jak ten wiersz marudny.

A dziś brak perspektyw, żal i zgrzyt.
złość na siebie, marny wina łyk
Nie widzę już nikogo u swojego boku
Nikt obok nie stoi
spaliłam za sobą wszystkie mosty i drogi.

I nie potrafię już kochać,
wypaliłam się w miłości
wszystkie uczucia wyrzuciłam z siebie
chowając je za siebie.

Stoję dziś jak ta chorągiewka na wietrze
kołysząc się w górę i w dół
chowając się czasem w brązowym swetrze,
bez łez i strachu bez wiatru zapachu.

Czy odnajdę swoją drogę ?
Dziś tego nie wiem.
Bo dawno zgubiłam gdzieś mój zegar
co tykał mi i śpiewał.

Na wpół uśmiechnięta spojrzę jeszcze raz
na te ulice co kiedyś dały mi szczęście.
Głowa dała mi już spokój
już nie myślę o nim w taki sposób.

Śni mi się jeszcze w snach
nie wiem jak odpędzić go w las
nie jest to już mój miły
zrywam zaręczyny.

sobota, 1 września 2012

Wspomnienie miłości


Był mi on mądrością miłości
źrenicą oka i światłem w mroku,
deszczem łez i wołaniem
czekaniem na wiatr i białym żaglem,
melodią w głowie o każdej porze
tą najpierwszą myślą w głowie,
morzem nieprzebranym bez granic
niebem bezkresnym w oddali,
wróżbą mityczną z przeszłości
zasłoną niebieską uszytą z nicości,
struną co brzmi w uszach dźwięcznie
słowem co zmywa smutki codzienne,
kołysanką na dobranoc i dzień dobry
bijącym sercem w żebrach be zgody ,
bańką mydlaną i obłokiem nietrwałym
murem nie do przebicia, wiarą w czary.
Tak właśnie go zapamiętam 
choć pewności nie mam,
że kiedyś wspomnienie to nie uleci
w butelce daleko gdzieś nie popłynie.
Zakręcę je dobrze by nie mogło już uciec
pobiegnę nad brzeg i tam je wyrzucę.
Los uczuć nieznany.
Miłosnej wędrówki szlak wyznaczamy.


czwartek, 9 sierpnia 2012

Pachnidło

Uwielbiam zapach żywicy,
świeżo skoszonej trawy,
wody z węża ogrodowego w upalny dzień,
zapach kakao gdy przesypuje je do puszki,
wyjętego z pieca jabłecznika posypanego cukrem pudrem,
ciepłego letniego deszczu padającego o poranku,
zapach mojego ulubionego szamponu bursztynowego,
jaśminu rosnącego przy domu,
dopiero co zerwanych malin i kilku jeżyn z ogrodu,
uwielbiam zapach drzewa,
papieru nowo kupionej książki,
gorącego mleka z miodem zimą
i świeżo upranej pościeli.
Uwielbiam zapach powietrza w wietrzny dzień,
zapach płótna i farb mieszanych ze sobą
i słońca gdy zalewa moją blada twarz.
Uwielbiam jeszcze jeden zapach.
Był słodki i świeży.
Niestety nie pamiętam już do kogo należy.



środa, 4 lipca 2012

Brzemię

Nie ma już wyspy 
nie ma już teraźniejszości 
pozostała tylko tląca się nikłym płomykiem nadzieja,
której towarzyszy ból i krew, 
ciało jest bezwładne, 
choć są te same nogi i ręce 
i to słabe serce.

niedziela, 24 czerwca 2012

Centymetr uwagi

Musi przyjść ten czas, kiedy pomyślę,
że wszystko co do tej pory osiągnęłam dało mi siłę.
I muszę mieć tą pewność, że będę szczęśliwa.
Wiem, że gdy znów dam porwać się nadziei,
zawiodę się ogromnie i zrozumiem, że to był błąd.
Chcę aby to znów był mój czas i moja chwila,
nie chcę być już zmuszona, by wszystko znowu zapominać.
Pragnę mieć kontrolę nad tym co ważne i dobre,
nad tym co kocham i nad tym co niezawodne.
Wiem, że to będzie dla mnie wyzwanie,
marze o nim a tak naprawdę marze o kimś,
kto zapełni całą moją głowę sobą,
w taki sposób, aby myśli nie wołały nawet
o centymetr uwagi kogoś, kto i tak nie podniesie nawet wzroku
aby móc zrozumieć i pojąć jaka naprawdę jestem.
Chciałabym już go nigdy nie wypuścić z ramion,
móc przytulić, powiedzieć, że jest tym wyczekanym
i tym wyjątkowym, który sprawił, że się obudziłam
bo takie mam wrażenie, że śniłam o nim przez całe te wieki.


wtorek, 19 czerwca 2012

Medalik

Był zawieszony na szyi
tak swobodnie leżał na jej chłodnym ciele.
Cały był zrobiony ze srebra a jednak,
miałam wrażenie, że powinien dawać jej, choć trochę ciepła.
Mogłam wpatrywać się w niego bezustannie 
bo widziałam w nim kogoś 
kogo traciłam na zawsze.
Dziś, leży w bieluteńkim pudełeczku z aniołkiem,
wiem, że leży tam spokojnie.
I pewnie nadejdzie ten dzień,
w którym on zawiśnie na mojej szyi
nie dziś, nie jutro,  na pewno nie w tym roku,
zbyt żywe obrazy w pamięci,
w której ona była wraz ze mną, częścią tych lat dziecięcych.



poniedziałek, 28 maja 2012

Zapomniany sen


Widziałam jak na mnie patrzy
a ja nie mogłam się od tego wzroku oderwać.
Choć byłam pewna że to uczucie mnie zgubi,
miałam jednak nadzieję, że ktoś mnie w końcu obudzi. 


Wiedziałam, że nigdy togo co się stało nie zapomnę
niczego nie będę żałować i w nic już nie zwątpię.
On zabrał mi duszę w taki piękny sposób
nie mogłabym mieć nic mu za złe przez ten jego spokój.

Zatraciłam się i nie potrafię się z tego wykręcić
nie wiem jak odpędzić złe duchy i wyrwać je z pamięci
Nie staram się zapomnieć jego głosu
słowa krążą wciąż w mojej głowie jak wiatr wokół.


Zobaczyłam jak za mną podąża
jak śledzi mnie wzrokiem a ja odmierzam czas na oko
i sądzę, że kiedyś przyjdzie ten dzień w którym powiem:
tak długo na Ciebie czekałam a Ty zjawiłeś się w mojej głowie.


I warto było tych łez, tych kilku zmartwień,
bo warto było czekać, choć nie było łatwo.
Dni były wypełnione pustką i ciemnością
przez wieki, a powieki zaczęły się rozszerzać na próżno.


Zbudziłam się tak nagle
poczułam bicie serca,
płuca zaczęły napełniać się tlenem
ponownie odurzyłam się dymu wspomnieniem.


Światło ukłuło mnie w oczy
a krzyk zamienił się w delikatny dotyk.
Czułam na sobie wciąż to spojrzenie,
które dawało mi życia tchnienie.


Widziałam go jeszcze przed chwilą,
był taki rzeczywisty
widziałam w nim kogoś kto
był mi kiedyś bliski.


Kiedy zobaczyłam, że go nie ma
zrozumiałam, że był tylko snu cieniem.
był chyba najskrytszym wspomnieniem
które tkwiło na samym dnie serca.


Stałam się kobietą bez prawa do snu
bez uczuć bez dusz
bez prawa by żyć
choć obudził we mnie te sny.


Koszmarem nazwałbyś je przyjacielu
ja nazwę je chwilą zawrotną jedną z wielu
w których dusiłam się i łudziłam że będzie mój
że okaże serce, przełamie mój ból.


Łudziłam się przez lata
dziś nie potrafię już latać
Choć skrzydła pozostały na tym samym miejscu
nie potrafią szybować, choć mam go gdzieś w sercu.





środa, 9 maja 2012

Zapis wrażenia

Zobaczyłam go jako pierwsza
jeszcze na długo przed tym,
jak on mnie dostrzegł,
był inny niż ci, których dotąd poznałam.
Miał takie głębokie spojrzenie,
i kiedy nasze oczy się spotkały
myślałam, że wie o mnie już wszystko.
Kiedy podał mi dłoń, zrozumiałam,
że on musi być wyjątkowy.
Miał taki miły wyraz twarzy,
i uśmiech pełen wiary.
Stał się inspiracją moich uczuć,
które uchwyciłam w pamięci,
i znów nabrałam się na te więzi,
przelewałam je na papier,
dziś chciałabym oddać je zatem.
Dam to co dostałam,
niczego nie oczekuje w zamian.
Zostałam znów sama,
nie będę niczego udawać.
Dałam się oczarować z taką łatwością,
poszłabym za nim jak ćma,
w ogień za jego wolnością.
Choć nie raz okopciłam sobie skrzydła,
i z pewnością zapomniałabym o nim
ale zapomniałam to zrobić.
I pewnie nigdy mi się to nie uda,
bo złamałam serce
zrobione przez niego na drutach.



czwartek, 19 kwietnia 2012

W ciemności

Żyje jak ćma
ma kilkadziesiąt lat
jest płochliwa, 
często po kątach się skrywa.
Marzy o tym by stać się prawdziwym motylem,
by pofrunąć wysoko jak Ikar 
tak wiele planów jej z życia umyka.
Myśli o niebie i zieleni,
o tym by mieć bezpieczeństwo
przy tym, który jej imię wymieni. 
Żarówka wydaje się być najlepszym przyjacielem,
ona odnajduje w niej blask,
tańczy w migotaniu przezroczystego szkła.
Żyje jak ćma
jest pozbawiona dnia,
w ciemności swych wad,
tych nieuleczalnych, z lat.
Kocha światło i leci do niego.
Gdy ono gaśnie 
poszukuje nowego.
I krąży nad niebem i ziemią,
nad smutnym marzeniem.
Może kiedyś się obudzi z nocy?
Odnajdzie dzień, bo jej oczy
nie widziały nigdy rosy. 



sobota, 17 marca 2012

Bezczas bez nas

Przenoszę się w nierealny czas, 
dni płyną jak strumień wody. 
Dzwoni telefon mój, 
a ja zapominam, że on istnieje. Z n i k a m. 
Znów też nie pamiętam, że 
gdy jestem sama nie może istnieć nic. 
Świat rozpłynął się jak stal fałszywa. 

Znów chcę poczuć tych kilka promieni na twarzy co kiedyś budowały mój dom. 
Ogrzewały gdy brakowało sił lecz uleciały wraz z nim. 
Myśli znów krążą, plączą umysł, 
chcę się wymknąć, by zrozumieć czemu znikam? 

Szukam wyjścia, tracę wątek. 
Nie chcę stracić moich marzeń. 
Nie pamiętam ludzkich twarzy, co wiązały ze mną życie. 
Ludzie nikną, rzeczy giną. 
Jest n i e r e a l n i e jakby n i e w i d z i a l n i e. 

Nie znamy się, bo mnie nie ma. 
Nie mogę istnieć chyba, że mnie poszukasz. 
Snuję się tam gdzieś w b e z c z a s i e. 
Bezradnie tak bezkarnie jak gdyby nie dali mi żyć. 



niedziela, 11 marca 2012

Aromat życia

W głowie mam obraz twojej twarzy
jadę tramwajem przez kilometry marzeń.
Ludzie zdają się być do ciebie tacy podobni
dostrzegam w ich twarzach twoje oczy,
usta i te dłonie, te same co twoje.
Muzyka grająca w słuchawkach umila mi podróż
zdaje się jednak, że jestem samotna,
mimo obecności innych siedzących swobodnie.
Już nawet wspomnienie nie pomagają
ten ponury ciężar jest w płucach,
jak duch wypełnia moje ciało, tak się słaniając.
Wyglądam za okno, wkraczamy na inne tory
tramwaj zmierza na nowe obce mi rejony.
Czuję, że muszę zostawić przeszłość za sobą
bo tracę grunt zakurzony pokonaną drogą.
Nie będzie już dnia, w którym oprę się o twoje skronie
nie będzie już dnia kiedy spotkają się nasze dłonie.
Nigdy nic dwa razy się nie zdarza
nic dwa razy się nie powtarza.
To co już było nie wydarzy się ponownie,
nie da się przewinąć życia jak filmu i puścić raz jeszcze.
Już nie wiem czy kiedykolwiek dostane od życia szansę
by spotkać kogoś, kto pokaże mi swój świat
w taki sposób, że tak bardzo będzie mi go brak.
Ukrywam twarz w dłoniach i już wiem, że to nie mija,
że odurzyłam się aromatem twojego życia
i znalazłam się w nim, dziś z trudem mogę oddychać.
Ściskam w dłoniach resztki moich lat,
tak trudno czekać na lepszy czas.
Mkniemy przez kawałeczki wolności,
którą tak trudno zawładnąć i zatrzymać.
Znów widzę w nich cząstkę ciebie
i nawet nie wiem gdzie ten tramwaj jedzie.
Zatrzymuje się i znów podąża,
a ja wciąć zatapiam się w twoich oczach.
Widzę w nich życie, które chcę chłonąć,
w których mogłabym bez pamięci zatonąć.
Zabrakło mi wiary we wszystkie te minione dni
nie potrafiłeś przecież mnie kochać.
A tu coraz mniej pasażerów obok
czas wysiadać podrywam się z miejsca,
które było tak mi potrzebne jak tlen.
Dziś muszę opuścić ten cudowny sen.
Tą twarz zapamiętam na zawsze
choć nic się już nie powtórzy.
Choć będzie w pamięci jak żywa.
To przez to nasączenie twoją osobą
to przez ten łyk wspomnień i wietrzne słowa
to przez to wdychanie aromatu życia.






czwartek, 1 marca 2012

Słaba ja


Dzisiaj znów go widziałam
dawno już na to czekałam.
Serce mocniej zabiło 
ciało posłuszeństwa odmówiło.
Obiecana obojętność
jednym spojrzeniem rozbiła, 
moją zawziętość.
Uśmiech na jego twarzy
od dawna się marzył.
Skierowany w moją stronę
obudził uśpiony serca koniec.
Poczułam, że nie umiem zapomnieć
i nie kochać tego człowieka
na którego wciąż czekam.

poniedziałek, 27 lutego 2012

Na Pół

Minął ją gdzieś na ulicy
nie zauważając jej, nie witając.

Złamała się w pół
złamała swój krój.

Upadła i odbiła się od dna                              
znalazła swój dar.

Musiała z niego zrezygnować
musiała to dla siebie zachować.

Choć tęskni za dnia
wśród miłości wad.

Znalazła w nim lek,
na swój niepojęty gniew.

Bo łatwiej jest oddychać
powietrzem bez niego.

Gdy wokół pełno bodźców
rozstawiających umysł po kątach.

Serce na ścianie rozmazane
myśli rozwiane po dywanie.

Oczy wędrują po dźwiękach
w oparach słów toczy się tęcza.

I mąci, i korci
męczy i dręczy.

Woła o resztki zgodności
nad rozlanym skrawkiem nieba.

Które było tak jej osobiste,
było istnie czyste.

Taka była szczęściem owiana
jakby pachniała rosą.

Było to dla niej połową jej końca
kiedy uznała, że będzie biegła do słońca.

Skrzydła jej się rozkleiły
od ciepła się stopiły.

Leciała tak wysoko
marzeniami nad skałami.

Pamiętam co do dnia
jak rozbił jej świat.






środa, 22 lutego 2012

Pokuta

Zakryła wszystkie rany
porzuciła stare plany.

proch w proch
grzech za grzech
żal za żal
gniew za gniew

Jest prochem
i w proch się zmieni.

krew za krew
dłoń w dłoń
grom za grom
ząb za ząb

Powinna się ukorzyć
powinna się pokłonić.

twarzą w twarz
słowem za słowo
krokiem w krok
tonem w ton

Ona ma talent do błędów
jest w ciągłym rozbiegu.

wolnością za wolność
wolą za wolę
prawdą za prawdę
obroną za obronę

W pokucie trwa,
za grzechy, owocu zła.






niedziela, 19 lutego 2012

Dominująca siła

To ta tęsknota za nim nie pozwala mi kochać
każdą część życia mi oddala
i łamie mi serce, oddala coraz więcej.

Nie chcę już robić zamieszania,
potnij wspomnienia, zrzucając
nas w przepaść, skończmy ten etap.

Dominuje nade mną
i trzyma mnie w ramionach
taka bezpieczna a jednocześnie oddalona.

Perfekcyjnie zaplanowała dzień
dzięki niemu odkryłam tą więź,
od niego zależy mój sen.

Widziałam w nim barwy i dźwięki
dostrzegłam to wszystko naraz
kiedy zakochałam się bez pamięci.

A dziś z perspektywy czasu
mogę tylko marzyć, że
to wszystko mogło mi się zdarzyć.

Ta miłość, mogła być moja
mogła mnie wołać
i trzymać przy życiu.

Widziałam ją w słowach
dostrzegałam w niebyciu
musiała być przecież w ukryciu.

Zerwała się więź
pokonał mnie lęk
oddałam mu swoją część.

Choć nadal czuje niepokój
byłam przy nim
byłam tam gdzie on, nic wokół.

Kazał mi patrzeć w gwiazdy
gdy mnie obejmował
tonąć mogłabym, w jego ramionach.

Zapomnieć nie potrafię, a żałować nie mam czego
był jedynym, w którym się zatraciłam na zawsze.
Chociaż zostałam sama, w ciemności i sile uczuć do niego.














wtorek, 14 lutego 2012

V

Napiszę tylko kilka słów,
bo nie wiem 
jak wyrazić miłość,
do Ciebie. 

Napiszę tylko kilka słów
bo kartek nie starczy,
by napisać słowa ważne 
a czasem kartek nawet nie wartych.

Ale tylko tak 
potrafię wyrazić co czuję, 
więc napiszę je starannie
wietrznym piórem.

Jesteś częścią mojej świadomości
i jest mi lżej myśląc, że jest.
Gdzieś obok
jesteś jak obłok.

Towarzyszysz mi co dnia.
Jesteś jak na mojej twarzy łza.
Cierpię bo czuję
tęsknie, mało Cię widuję.

Chciałabym dotknąć
opuszkami palców
Twojej twarzy
to wciąż mi się marzy.

Bo jestem beznadziejnie
zakochana w swych działaniach
dramatyczno- niekonsekwentna,
zamknięta w swych lękach.

I jest mi już wszystko jedno
rozegram to po swojemu
bo kiedy zostaje sama
usta mi schną, w czterech ścianach. 









sobota, 11 lutego 2012

Uderza do głowy

Szumi mi w głowie jak dobre wino
szkoda, że nie ulatuje na drugi dzień z organizmu
i nie znika, do następnej okazji,
bo to całkowicie komplikuje sprawy.

Chciałabym mieć już na zawsze
jego obraz przed oczami,
jak fotografię, którą mogłabym ze sobą zabrać
wszędzie tam, gdzie byłabym samotna.

Nie brakowałoby mi już
ciepła i zielonego tła,
które ogrzewa duszę.
Choć jego zawsze będzie brak.

Już nie mogę wykonać tego jednego kroku
w jego stronę, bo utraciłam tarczy obronę.
A to oczekiwanie niszczy do cna,
wypijam czwarty kieliszek, do dna.

I nie mam zamiaru  być duchem
utraconej miłości, której tak bardzo chciałam.
Choć nie mogę oderwać wzroku od niego
za bardzo ufna słowom i dźwiękom, od lat.

Więc to jest ta moja droga na świat
którą wolnością nazwał mój brat.
Uwielbiam ten słodki smak
wabi mnie choć boli a jego, i tak brak.

Wypijam kolejny łyk wina
to nie chcę mnie puścić, wciąż mnie trzyma.
Trzyma przy życiu choć słabnę,
uczucia spadły na mnie, tak nagle.

I nie potrafię się im przeciwstawić
byłabym chyba ze skały.
Choć co dzień, tworzą się nowe rany
goją je słowa i dźwięki, przechowywane w pamięci.

Zegar wybija kolejne godziny na raz,
na te wspomnienia kończy się czas.
A ty jak to wino, uderzasz do głowy i szkodzisz
ja chcę już skończyć je sączyć.

Brak miejsca na łzy
już dosyć tych chwil
dość wypitych dni.
Czas nie czeka czas ucieka.

Zrodzona ja, z upływu lat.
Zrodzony on, z bajecznych ksiąg.












czwartek, 9 lutego 2012

Jestem za blisko, żeby mu się śnić - Wisława Szymborska

Jestem za blisko, żeby mu się śnić.

Nie fruwam nad nim, nie uciekam mu
pod korzeniami drzew. Jestem za blisko.
Nie moim głosem śpiewa ryba w sieci.
Nie z mego palca toczy się pierścionek.
Jestem za blisko. Wielki dom się pali
beze mnie wołającej ratunku. Za blisko,
żeby na moim włosie dzwonił dzwon.
Za blisko, żebym mogła wejść jak gość,
przed którym rozsuwają się ściany.
Już nigdy po raz drugi nie umrę tak lekko,
tak bardzo poza ciałem, tak bezwiednie,
jak niegdyś w jego śnie. Jestem za blisko,
za blisko. Słyszę syk
i widzę połyskliwą łuskę tego słowa,
znieruchomiała w objęciu. On śpi,
w tej chwili dostępniejszy widzianej raz w życiu
kasjerce wędrownego cyrku z jednym lwem
niż mnie leżącej obok.
Teraz dla niej rośnie w nim dolina
rudolistna, zamknięta ośnieżoną górą
w lazurowym powietrzu. Ja jestem za blisko,
żeby mu z nieba spaść. Mój krzyk
mógłby go tylko zbudzić. Biedna,
ograniczona do własnej postaci,
a byłam brzozą, a byłam jaszczurką,
a wychodziłam z czasów i atłasów
mieniąc się kolorami skór. A miałam
łaskę znikania sprzed zdumionych oczu,
co jest bogactwem bogactw. Jestem blisko,
za blisko, żeby mu się śnić.
Wysuwam ramię spod głowy śpiącego,
zdrętwiałe, pełne wyrojonych szpilek.
Na czubku każdej z nich, do przeliczenia,
strąceni siedli anieli.

Wisława Szymborska- Kot w pustym mieszkaniu


Umrzeć — tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać się między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.

środa, 8 lutego 2012

Stracone ja

I oszukało mnie serce
i zatrzymało się serce.
Myślałam, że nigdy nie przestanie bić
a przestałam dziś żyć.

Oszukałeś mnie miły
dałeś mi świat na niby.
W oczach miałeś strach
poddałam się, upadłam na piach.

Zgubiłam wszystkie twoje rysy
potłukły się a potem zatarł je czas
już i mnie dopadł strach.

Umarłam po cichu.
Umarłam bo żyć nie mogłam.
Umarłam zwyczajnie,
bez łez wylanych na świeże rany.

I upadły mury
niebo zakryły ciemne chmury
skończył się świat
dla tamtej mnie,
od tak.




poniedziałek, 6 lutego 2012

Początek

Dla niego nie była nic warta
nie była też barwna,
bezbarwna i marna,
teraz jest słaba i martwa.

Wyrwałeś jej serce, nie potrafiłaby
przecież bez niego żyć wiecznie.
Wyborem była ucieczka
od jego głosu, serca i oczu ucieczka.

To była długa podróż
miała się nauczyć zasad,
wyborów życia wzorów
sposobu określenia nowych torów.

Odnalazła swoje ja
poszła w świat
gonić marzenia
szukać spełnienia.

Odeszła na zawsze
bo wierzyła, że to nowy początek
Bo czego oczy nie widzą
tego sercu nie żal.








niedziela, 5 lutego 2012

sobota, 4 lutego 2012

Wir życia

Biegnę nie mam czasu na postoje
ludzie patrzą na to z niepokojem
widzą we mnie kogoś kim nie jestem
bo kolejne moje dni to przestrzeń
wypełniona z twoich resztek.

Mijam tłum bezmyślnych osób
mrozi mnie ich nieustanny spokój
chciałabym znaleźć na nich sposób
by powstrzymać wszystkich wokół.

Myśli krążą w mojej głowie
czy zdarzę, w ideały nie zwątpię
bez ciebie w tym świecie
czuję się bezbronnie.

Niepotrzebne korytarze
podążam w ciemności wolniej.

Bez ciebie
moc mi słabnie
bez ciebie
moc gaśnie.

Biegnę nie mam czasu na czekanie
wsłuchuję się w ludzi wołanie
widzę ich jak błądzą, wątpiąc
aniołowie na ziemię niech zstąpią
może wtedy już nigdy nie zbłądzą.

Mijam dziewczynkę smutną,
ma taką rączkę malutką
bez domu, bez lat
mija mnie w ten przedziwny czas.

Wiem, że kiedyś byłam inna
nie byłam niczego winna
choć wolność ma swoje granice
chciałam je przekraczać jak diablice.

Nie chciałam żeby zawładną mną strach
nie mogłam się wtedy bać.
Nikt nie czekałby i nie chronił
nie przyśniłby się i by nie obronił.

Byłam tylko ja
bez ciebie
bez szans
ciebie wciąż mi było brak.

Dziś biegnę nie mam czasu na postoje
ludzie patrzą na to ze spokojem
już nie widzą we mnie kogoś kim jestem
bo kolejne moje dni to przestrzeń
wypełniona z twoich resztek.

Nie wiem jak to mam zatrzymać
wybieram złą drogę do ucieczki
bo nie mogę tego wytrzymać
widziałam w tobie tą osobę

która ochroni
która śni się
która obroni
i zatrzyma.

I kiedy straciłam już nadzieję
przyszedłeś.
Odzyskałam moc
przeżyłam.
Dziś oddaje wszystko na wskroś.

Choć nie wiem gdzie serce moje się podziewa
wierzę, że odnalazło właściwą drogę.
bo nie potrafię zrozumieć co wydarzyło się w głowie
co sprawiło, że odnalazłam siebie w tobie.

Ludzie patrzą na mnie i nie widzą,
Ludzie słuchają co mówię i nie słyszą
Są ze mną choć tego nie odczuwam
Są nieobecni a może to ja sprawiam wrażenie takiej?

Biegnę nie mam czasu na postoje
niczego już ode mnie się nie dowiesz
co czuje
co myślę, co mówię.

Po tobie uciekam w cierpienie
w wir życia, bo chcę takiego życia
chcę czuć jak pot ścieka mi po czole
i krew w żyłach płonie.







czwartek, 19 stycznia 2012

Żywot

W neonach świateł
skryły się z dawna zapomniane
sprawy, które przedawniły się
z braku troski i odrobiny uwagi.

Bezkarnie pozbawione życia
umarły samotnie w blasku żółcieni.
Zapomniane one,
kochały jak każda inna,
która miała szanse na ratunek.

Pozostawione sobie wykończone,
wyniszczały
z braku sił wygasły i odeszły
a były takie piękne

Były tutaj.
były kiedyś.
Były piękne.
We mnie.

Choć nikną na wietrze
ja chowam je w kieszeniach
są tam nadal bezpieczne.

Na zawsze w nas
ukradły mój czas.
Na zawsze już we mnie
na zawsze tak piękne.

niedziela, 1 stycznia 2012

Stara - Nowa

Lata płyną z moją miną 
pysk wykrzywia pies co zęby szczerzy
by obronić mnie.
Czas na nas nie czeka 
on nigdy nie zwleka
a mi kawa stygnie, 
słowa płyną i znów czekam.
Kiedy już się pojawisz
kupie kolejne okulary,
narysuję uśmiech na kartce papieru
oczy pomaluję farbami,
usta musnę truskawkami.
Porozmawiamy tak jak kiedy
bił z moich oczu blask,
taka kompletna, lecz rozbita
po Twoich wypowiedziach zbita,
trop poszybował na inne tory
po tych wypowiedziach istotnie ciekawych.
Wiesz że życiem dla mnie te sprawy?
Powiem jeszcze kilka ważnych słów
a Ty znikniesz bo tak trzeba.
I przyjdzie jesień.
Innemu już Tobie powiem byś odszedł
I znów Cię nie znajdę.
Tak moja młodość gaśnie.