sobota, 11 lutego 2012

Uderza do głowy

Szumi mi w głowie jak dobre wino
szkoda, że nie ulatuje na drugi dzień z organizmu
i nie znika, do następnej okazji,
bo to całkowicie komplikuje sprawy.

Chciałabym mieć już na zawsze
jego obraz przed oczami,
jak fotografię, którą mogłabym ze sobą zabrać
wszędzie tam, gdzie byłabym samotna.

Nie brakowałoby mi już
ciepła i zielonego tła,
które ogrzewa duszę.
Choć jego zawsze będzie brak.

Już nie mogę wykonać tego jednego kroku
w jego stronę, bo utraciłam tarczy obronę.
A to oczekiwanie niszczy do cna,
wypijam czwarty kieliszek, do dna.

I nie mam zamiaru  być duchem
utraconej miłości, której tak bardzo chciałam.
Choć nie mogę oderwać wzroku od niego
za bardzo ufna słowom i dźwiękom, od lat.

Więc to jest ta moja droga na świat
którą wolnością nazwał mój brat.
Uwielbiam ten słodki smak
wabi mnie choć boli a jego, i tak brak.

Wypijam kolejny łyk wina
to nie chcę mnie puścić, wciąż mnie trzyma.
Trzyma przy życiu choć słabnę,
uczucia spadły na mnie, tak nagle.

I nie potrafię się im przeciwstawić
byłabym chyba ze skały.
Choć co dzień, tworzą się nowe rany
goją je słowa i dźwięki, przechowywane w pamięci.

Zegar wybija kolejne godziny na raz,
na te wspomnienia kończy się czas.
A ty jak to wino, uderzasz do głowy i szkodzisz
ja chcę już skończyć je sączyć.

Brak miejsca na łzy
już dosyć tych chwil
dość wypitych dni.
Czas nie czeka czas ucieka.

Zrodzona ja, z upływu lat.
Zrodzony on, z bajecznych ksiąg.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz