sobota, 13 listopada 2010

echo

Zostawię te sprawy wypełniające codzienność.
I przejdę obok nich, na ciele czując chwiejność.


Zagłębię się w lesie, cichym, samotnym
jak myśli, których pragnęłabym się pozbyć.


Zostawię je za sobą, odejdę daleko by tylko
poczuć powietrze, tak czyste i wieczne.


Zostawię marzenia wypełniające mnie całą, po brzegi.
I przejdę się wokół rzeki, krętej i pewnie zaklętej.


Zajrzę w taflę, bo chcę się przekonać co skrywa, 
co przede mną chowa?


Wychylę głowę ostrożnie, zerknę z oddali
ale jakby zachłannie tak szybko na fali.


Dostrzegam w kącikach uśmiechu ślad
których ustom zawsze było brak.


Oczy zabłyszczały, 
jakby znalazły sens, w odbiciu swojej barwy.


Kosmyków kilka poszybowało w górę, radośnie, 
pełne słońca zalśniły na wietrze 


Usłyszałam echo słów kilku, o których jeszcze nie słyszałam
były takie prawdziwe jak to powietrze którego potrzebowałam.


Zapomniałam o rzece, o chwili wytchnienia
pobiegłam za głosem, za głosem milczenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz