Bywa czasem, żem jest miła
Czasem całkiem niecierpliwa.
Audytywna, rozmarzona
taka całkiem wymyślona.
Bywa tak razu pewnego, żem
jest słodka jak cukierek.
Lecz gdy zniszczysz mój papierek,
będę ostra jak dwa ostrza
i popsuje twoje nozdrza.
Bywa też, żem jest czupurna
jakoś tak niezmiennie chmurna.
Roześmiana, zabiegana
całkowicie zwariowana.
Szaro- bura, czarno- biała,
czerwoniutka i w zieleni.
Czym więc pigment?
Nastrój owy
skrywam go pod taflą wody.
Gdzie mnie znaleźć?
Gdzie mnie szukać?
O poranku możesz spotkać
kiedy nos wychylę z okna.
Lecz, gdy poznasz mnie przypadkiem
nie licz na to, że odgadniesz
Czym jest dla mnie twoja mowa?
odpowiedzi chowam w spodniach,
byś nie odgadł.
Nic nie powiem nawet jeśli
będziesz błagał o słów treści.
Tajemnice mą domeną
mocą wielką, darem niebios.
Tak bym chciała żebyś myśli fragment
znalazł w wersach tego wiersza.
Bo ja czasem się koduję i
nie można mnie zrozumieć.
Dam ci kredyt maluteńki
spłacisz dług swój, gdy odgadniesz.
Czym tożsamość?
Czym stan owy?
Czym to zatruwanie głowy?
Nieistotne, koniec blisko
chwytam ręką czasopismo.
W świecie ślepych znowu błądzę.
W świecie głuchych chcę porządzić.
Nie dasz rady zdziałać cuda
próbowałam, na nic czary
oni tu i tak wygrali.
Co więc zmieni, że to zgadniesz?
nic, już bo to pech ogromny,
kredyt złudny i niesforny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz