i oko już zgaśnie.
Nocną zakrada się pan
powoli, cichutko, okrutny ma plan.
Co noc odwiedza mój dom
za dnia widuje go wciąż.
Wyciągam dłoń
oddala się w toń.
Prześwietlam go jak rentgen
wokół niego poszukuję kilku znaków, wizji,
może jakichkolwiek odczuć?
To samo kołatanie serca
To samo wyrywanie mięśnia.
Tak mam go dość
Po brzegi w snach go pełno.
A gdy miasto ciemne sny zabierze
światło zgaśnie do cna wskazówki mi odbierze.
Na dodatek ja zapomnę świeczek
by zapewnić sobie przestrzeń.
Świat popęka
Więc gdzie ta pętla?
Z własnej woli wszystko zaboli
oczy znów zapieką, serce mnie ukuje.
Wtedy muszę wymknąć się na chwilę
by oddechu nabrać resztkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz