poniedziałek, 9 września 2024

Wrzesień

Patrzę na Pana i robię zdjęcia,
w wyobraźni.
Nieśmiało dotykam palcami strachu.
Łapczywie chcę więcej i częściej.
Garnę się do Pana 
Każdego dnia śmielej.
Chcę zatrzymać każdy moment.
Bo wiem, że Pan mi zniknie.
Kiedyś. 
Na chwilę
Na miesiąc. 
Na zawsze. 
Na całe życie.
Chcę się naczerpać Pana.
Nakochać.
Nacieszyć.
Nałapać na resztę życia bez Nas.
Pić wino i patrzeć w niebo,
śmiać się i płakać,
I mówić piękne słowa, 
I słyszeć,  że jestem kobietą 
Twojego życia.
Ćwiczę pamięć 
Każdego dnia.
Tak jak ćwiczy się umysł czy mięśnie.
Nie chce zapomnieć o Panu.
Bo Pan będziesz kiedyś obcym mi
jak dawniej.
Znów 
Nie mój
obcy mi dziś
lub jutro 
Łzy jak wodospad
nigdy nie wysychają tylko krwawią.
Wyczekany
ten piękny chlopiec.

Rozbijam sobie głowę
jak jakaś podlotka.

Serce moje rozranione,
Nie da się już go ocalić.
Bo kocha od lat
tego samego chłopca.



Toń


Leżę w sadzawce jak Ofelia,

i tęsknię

Za ukochanym,

Za moim domem.

Zimno mi i straszno.

Jeszcze unoszę się nad powierzchnią wody.

Dźwięki Twojego głosu,

koją moje lęki.

Mówisz, że jestem Twoim światłem i powietrzem.




A serce

powoli ustaje.