czwartek, 30 października 2025

Londyn

Deszcz obmył moja twarz ze snu.

Śniło mi się, że mnie kochasz.

Że jesteśmy rodziną. 

Wsiadłam Elizabeth Line z Heathrow na Bond Street. 

Z przesiadką do Westminister.

Big Ben wybił 18

wtedy dotarło do mnie 

jak jest naprawdę. 

Nie pasuje do rytmu tego miasta i Ciebie 

Muszę się zmienić.

Muszę zasłużyć na Twoją miłość. 

Może wtedy będziesz kochał mnie znów prawdziwie.

***

Chciałabym zaokrąglić swoje krawędzie 

Przytulić się i pokochać.

Znaleźć części zamienne. 

Naprawić złamane serce.

Jadę metrem jestem na  Piccadilly.

Wiem, już że to sie nie uda, 

że niedługo sie rozstamy, 

a ja nie będę już nigdy mogła Cię zapomnieć.


***

Czuje, że to ja, prawdziwa.

I kiedyś wszystko o czym marzę sie spełni.

Musze tylko iść krok za krokiem,

Nie patrzeć za siebie i trzymać sie dzielnie.

Kiedy przyjdzie czas wszystko przyjdzie, 

Tak jak ustał ból, jak przestały lecieć łzy.

Kiedyś oczyszczczę sie już z lęków i niepewności,

założę czerwona sukienkę.

Pewnym krokiem przejdę ponownie ulicami tego miasta.